MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Udomowiony lew z Głogowa Małopolskiego razem z opiekunem przyjmuje dziennikarzy kilka razy w tygodniu [wideo]

www.nowiny24.pl, Bartosz Gubernat, (AW)
- Pokochałem Simbę - zapewnia Leszek Bielenda z Głogowa Małopolskiego.
- Pokochałem Simbę - zapewnia Leszek Bielenda z Głogowa Małopolskiego. fot. Krzysztof Kapica / www.nowiny24.pl
Lew Simba z Głogowa Małopolskiego skończył 20 miesięcy. Waży już 150 kilogramów i w niczym nie przypomina rozbrykanego kociaka, jakim był jeszcze w zimie. Gdy trafił do swojego opiekuna prosto z cyrku - pisze portal www.nowiny24.pl

Leszek Bielenda to w tej chwili najbardziej znany mieszkaniec Głogowa Młp. Ogólnopolską popularność zyskał dzięki nietypowej pasji: hoduje lwa. Dziennikarzy z całej Polski przyjmuje po kilka razy w tygodniu. Razem ze swoim pupilem gościł już chyba we wszystkich ogólnopolskich stacjach telewizyjnych. Regularnie jest także bohaterem materiałów prasowych.

Prokurator nie dopatrzył się znęcania

Lew Simba trafił do domu Bielendów dokładnie rok temu, z cyrku obwoźnego. Jego opiekun poprosił pana Leszka o przechowanie kota, ponieważ malec przeszkadzał w tresurze starszych osobników. Kotem szybko zajęła się prokuratura, do której skargę złożyli obrońcy zwierząt. W styczniu Bielenda złożył jednak cyrk, dzięki czemu może trzymać kota całkowicie legalnie. Po jego myśli zakończyło się także prokuratorskie postępowanie dotyczące rzekomego znęcania się nad zwierzęciem.

Pięć razy cięższy

Gazeta "Nowiny" po raz ostatni gościła u Bielendów w styczniu. Simba ważył wtedy 30 kilogramów i zjadał dziennie dwa udka z kurczaka. Wczoraj przekonaliśmy się, że po uroczym kociaku nie ma już śladu. Leszek Bielenda o swoim podopiecznym może opowiadać godzinami.

- To ten sam kot tyle, że jakieś pięć razy cięższy i znacznie większy. Zjada codziennie 4 kilogramy wołowiny. Stojąc na dwóch łapach ma już ponad dwa metry. Jest niesamowicie silny i piekielnie szybki. O, tu macie na to dowód. Nawet nie zauważyłem, kiedy majdnął mnie łapą w czasie zabawy - mówi Bielenda, pokazując z grymasem ranę na prawej dłoni.

Po chwili do pana Leszka dołącza prawie dwumetrowy, potężny mężczyzna.

- To Remigiusz, który pomaga mi opiekować się kotem. Wszyscy nazywamy go ojcem chrzestnym Simby - śmieje się Bielenda.

Pocałunek lwa

W towarzystwie dwóch opiekunów lew czuje się swobodnie i zaczyna brykać. Popycha nosem metalowe wiaderko, łasi się i liże swoich panów. To znak, że możemy wejść na jego wybieg. Zgodnie z instrukcjami jesteśmy cicho i nie mamy ze sobą niczego, co mogłoby rozzłościć kota. Stoimy w kącie. Mimo tego Simba sprawdza, kto dołączył do jego opiekunów. Po chwili moje kolano jest w jego potężnej paszczy. Przez spodnie czuję dotyk kłów.

- Niech się pan nie boi, zaraz puści - mówi Bielenda.

Na szczęście ma rację. Simba odpuszcza i wraca do pana Leszka. Powala go na ziemię i potężnym językiem liże po twarzy.Chodźmy na pień woła Remigiusz, ciągnąć lwa za ogon.

Kot jest wyraźnie pobudzony. Po chwili wielkim susem wskakuje na ok. dwumetrowy, gruby pień. Dopiero teraz widać, jaki jest potężny. Leżąc z otwartym pyskiem prezentuje grube kły. Do słońca lśni jego złota sierść i grzywa, której jeszcze w styczniu nie miał.

- Drzewo to jego ulubiona zabawka. Ostatnio oskubał je z kory. Z pni zrobiliśmy mu też wejście na dach groty. Uwielbia się tu wylegiwać, bo widzi stąd całą naszą posesję. Kiedy zobaczy, że wróciłem do domu, biegnie pod wejście do wybiegu i mruczy - opowiada Bielenda.

Potrafi drapnąć

Po kilkunastu minutach harców z opiekunami kot zaczyna się niecierpliwić. To znak, że trzeba wyjść z jego wybiegu. Jako ostatni opuszcza go pan Remek. Jest podrapany i zziajany jakby przebiegł kilka kilometrów.

- Zabawa przyjemna, ale bardzo wyczerpująca. Simba lubi szaleć, ale nie rozumie, że jak on nie jesteśmy lwami. Stąd czasami zdarzają się rany - kwituje otrzepując koszulkę z lwiej sierści.

Czy lew zostanie w Głogowie na stałe?

- Tak. Jest u mnie już całkiem legalnie, a po ostatnich inwestycjach w wybieg, jestem przygotowany także na chwilę, w której nie pozwoli już do siebie wejść. Nie mam zamiaru nigdzie go oddawać. Pokochałem go - zapewnia Bielenda.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska