Wczoraj w ratuszu została podpisana umowa na grant dla Towarzystwa Przyjaciół Hospicjum. Tym samym stowarzyszenie ma otwartą furtkę do kolejnego etapu budowy stacjonarnego hospicjum w Lasku Miejskim.
Jak podkreślał burmistrz Arseniusz Finster, to największa umowa, jaką kiedykolwiek podpisywano w ratuszu ze stowarzyszeniem - i to o wymiarze inwestycyjnym. - Długo na to czekaliśmy, a teraz trzymamy kciuki za was, bo wzięliście sobie na barki poważne zadanie - mówił jeszcze przed podpisaniem dokumentów.
Na tym jednak nie koniec, bo padła deklaracja, że miasto na tym nie zamierza poprzestać, że będzie nadal wspierać tę budowę. - Chcecie, czy nie chcecie, ale zamierzam być waszym ambasadorem w innych samorządach, by i one przyłączyły się do tego - zapowiedział burmistrz. - Bo nawet małe Konarzyny stać na to, żeby wesprzeć was w tym dziele.
Finster przypomniał, że 389 tys. zł, które stowarzyszenie dostaje w grancie, to tylko wyrównanie wartości przekazanej darowizny. Zwrócił uwagę, że nie wszystkie umowy podpisuje w tak uroczysty sposób, ale ta zasługuje na to ze względu na swój wymiar i na ideę, którą symbolizuje. - Nie robię sobie promocji - zaznaczył. - Czasami warto jednak popatrzeć sobie w oczy i przekonać o dobrych intencjach.
Małgorzata Kaczmarek, prezeska TPH dziękowała za to, że stowarzyszenie jest traktowane po partnersku. - To nie jest promocja ani stowarzyszenia, ani burmistrza - nawiązała do wypowiedzi tego ostatniego. - To sygnał o wzajemnej pomocy i wspieraniu działalności.
Przypomniała, że z własnych środków - 750 tys. zł - stowarzyszenie zakończyło pierwszy etap prac przy budowie hospicjum - zostały wylane ławy, powstały fundamenty i piwnice. Dzięki grantowi z ratusza i wkładowi TPH najpewniej uda się postawić pierwszą kondygnację - parter. - Wszystko zależy od przetargu - kwitowała Małgorzata Kaczmarek. - Na każdym etapie mamy oszczędności, więc pewnie i tak będzie tym razem.
Zapytaliśmy prezeskę TPH, jak długo chojniczanie będą czekać na oddanie hospicjum do użytku. - Dwa, trzy lata - odpowiedziała. - To nie jest inwestycja o wartości budowy domku jednorodzinnego. Cieszymy się bardzo, że mamy społeczne wsparcie, że mieszkańcy przekazują 1 proc. od podatku, wspierają w inny sposób. Wiemy, że jest potrzeba, by hospicjum powstało jak najszybciej. Bo jest tak, że nie wszyscy mogą sobie pozwolić na porzucenie pracy, by zająć się swoimi bliskimi.
Trudno jeszcze przewidzieć, ile tak naprawdę milionów pochłonie budowa placówki. Na początku - pod kątem aplikacji do funduszy norweskich - mówiło się nawet o kilkunastu milionach. Dziś wiadomo, że na sam budynek potrzeba będzie powyżej 5 mln zł. Do tego trzeba dodać specjalistyczne wyposażenie.
- Będę apelował o solidarność wobec tego zadania - zaznaczał burmistrz. - Nawet sprzedam jeden z lokali na ten cel. Powinniśmy wszyscy zjednoczyć się, by hospicjum powstało.
Inwestycja zakłada część hospicyjną na 15 łóżek i drugie tyle w zakładzie opiekuńczo-leczniczym.
Czytaj e-wydanie »