- Jest pan zadowolony z drugiego expose premiera Donalda Tuska?
- Spodziewałem się, jak wszyscy przedsiębiorcy, zapowiedzi kontynuowania tych zadań, które nie zostały dotąd zrealizowane. Oczekiwałem podania konkretnych dat ich realizacji. I tego mi zabrakło.
- Czego konkretnie zabrakło?
- Nie było informacji, jak i kiedy rząd będzie redukować deficyt finansów publicznych, który był najwyższy w Europie. Dalej nie wiemy też, co z wydatkami i ogromnym deficytem Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, KRUS-u. Mało było też odniesienia do ludzi, którzy tworzą miejsca pracy i przynoszą budżetowi podatki. Premier nie poruszył problemu biurokracji, nie zdementował pogłosek o podwyższeniu CIT, PIT i VAT oraz składki rentowej.
- Co pan sądzi o rozwiązaniach dotyczących zatorów płatniczych?
- Rząd poszedł w dobrym kierunku proponując, by firmy płaciły VAT dopiero, gdy same otrzymają zapłatę za towary lub usługi. Jednak powinno to objąć wszystkie, a nie tylko te z rocznym obrotem w wysokości 1,2 mln euro.
- Zapowiedzi premiera w sprawie wsparcia dla rodzin mają sens?
- Jest to jedynie fragmentaryczna wizja polityki prorodzinnej. Premier nie powiedział, ile będzie kosztowało wydłużenie urlopu macierzyńskiego.
Przeczytaj także: Umowy śmieciowe zostają. Nie będzie ZUS od umów o dzieło
- Donaldowi Tuskowi nie podoba się, w jakim kierunku poszły polskie urzędy pracy, że nie spełniają swojej roli.
- Postawienie na efektywność urzędów pracy to jest bez wątpienia pozytywny oddźwięk tego expose.
- Jako przedstawiciel przedsiębiorców jest pan też zapewne zadowolony, że umowy śmieciowe nie będą opodatkowane.
- To dobra wiadomość. Premier podkreślił, i ma rację, że są to umowy ratunkowe, bo w trudnych czasach dają potrzebne miejsca pracy i pieniądze na utrzymanie rodzin. Opodatkowanie ich podniosłoby już i tak wysokie koszty pracy oraz przyczyniłoby się do wzrostu szarej strefy. Dobrze też, że Tusk dostrzegł problemy rodzin i bilansu demograficznego, który może być w przyszłości główną barierą rozwojową Polski. I dobrze, że chce przeznaczyć więcej pieniędzy na bezpieczeństwo, czyli policję i wojsko.