Kierowcy powinni przygotować się na dłuższy i droższy proces wymiany ogumienia. To pierwsza konkluzja dotycząca nowego przepisu wprowadzonego w naszym kraju na żądanie Unii Europejskiej. Choć - trzeba też przyznać - poprawi się bezpieczeństwo jazdy.
- To na pewno- stwierdza Grzegorz Landowski, współwłaściciel firmy oponiarskiej Opon Lan. - W razie spadku ciśnienia w oponach na wyświetlaczu na desce rozdzielczej od razu pojawi się alarmujący komunikat świetlny i usłyszymy też dźwiękowy.
Jak wyjaśnia pan Grzegorz, chodzi o system monitorujący TPMS, czyli Tyre Pressure Monitoring System. Ten może mieć dwa rodzaje: bezpośredni i pośredni. W tym pierwszym specjalny czujnik zamontowany na feldze przy wentylu przekazuje drogą radiową informacje do komputera pokładowego i te pokazują się na tablicy rozdzielczej samochodu.
Przeczytaj także: Wielka kontrola kursów i egzaminów na prawo jazdy. Pytają też o korupcję
- To pozwala kierowcy w czasie rzeczywistym kontrolować ciśnienie w każdym kole - wyjaśnia Landowski. Natomiast w drugim przypadku do pomiarów wykorzystuje czujniki prędkości i wibracji kół w systemach ABS i ESC. Jeśli będzie coś nie tak, komputer poinformuje o tym, ale nie poda o jak duży spadek ciśnienia w oponach chodzi. Wiadomo tylko, że informacja pojawi się po stwierdzeniu spadku ciśnienia powyżej 20 procent.
Ten drugi system, tańszy, mniej dokładny, montowany będzie w samochodach niższych klas.
Czujniki montowane są zazwyczaj na felgach, a zatem wymiana ogumienia i założenie ich na te same felgi nie zmienia nic. Gdybyśmy wszak zmienili felgi na takie bez czujnika, komputer auta kupionego po 31 października zostanie "oszukany" i od razu poda informację, jakoby w oponach nie było ciśnienia. Jeśli właściciel auta decyduje się na sezonową wymianę całych kół, czyli felg i zamontowanych na nich opon, fachowiec w serwisie ogumienia będzie musiał podłączyć auto do specjalistycznego komputera, który zresetuje system TPMS. To konieczne, aby komputer pokładowy auta mógł rozpoznać nowe czujniki na felgach. Nie każdy serwis zakupił już taki sprzęt.
Uważa się też, że wymiana opon np. z letnich na zimowe nieco się wydłuży, bo serwisant będzie musiał to robić z należną uwagą, by nie uszkodzić czujników. Cena tej usługi będzie zatem wyższa przynajmniej o kilkadziesiąt złotych. Sam czujnik też tani nie jest - jego cena przekracza 300 zł. W wozach wyższych klas może to być nawet o wiele więcej. Czujniki zasilane są bateriami, których żywotność szacuje się na 4-5 lat. Po tym czasie trzeba będzie je wymienić. W nowy system wyposażyć się mogą również właściciele starszych aut. Nie jest to jednak obowiązkowe.
Czytaj e-wydanie »Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje