Mariusz Lipiński jest jednym z najbardziej cenionych toromistrzów w kraju. Pracę z torem żużlowym zaczynał pod okiem ojca Adama. Cieszy się świetną opinią w lidze, jest nie tylko doświadczony, ale także rzetelny i pracowity. Tor na Motoarenie zawsze był przygotowywany wzorowo.
Rozbieżności w negocjacjach, według informacji klubu, sięgają 70 procent wartości ubiegłoroczn ej umowy. Podwyżki zażądał toromistrz, argumentując, że więcej może zarobić w innej pracy. Unibax nie chce jednak ustąpić, bo wcześniej zgodził się na podwyżkę i warunki nowej umowy na sezon 2014 były już ustalone.
Spółka jest w trudnej sytuacji. Z jednej strony, nie chce godzić się szantaż, ale dla klubu rozstanie z tormistrzem przed tak trudnym sezonem to jednak spore ryzyko. W kontekście odrabiania ośmiu ujemnych punktów wysokie zwycięstwa na Motoarenie mogą mieć kluczowe znaczenie.
Tor na Motoarenie jest specyficzny i wymaga dużej wiedzy oraz doświadczenia. Zwłaszcza w upalne dni trudno zapanować nad odpowiednią wilgotnością nawierzchni. A to kluczowy element, który decyduje nie tylko o sukcesie miejscowych zawodników, ale także widowiskowości wyścigów.
Toromistrzem nie może zostać każdy, przynajmniej nie z marszu. Dla każdego klubu w ekstralidze doświadczony toromistrz jest niczym skarb. To ósmy zawodnik w drużynie, czasami bardziej ważny od najlepszego nawet żużlowca.
Czy rozstanie z Mariuszem Lipińskim jest już definitywne? Umowa obowiązuje jeszcze do końca lutego. Niewykluczone, że obie strony dojdą jeszcze do porozumienia.