Z medalami była cała historia. Czekały na torunian podczas meczu finałowego w Zielonej Górze, ale drużyna zrezygnowała z jazdy i bez trofeów wróciła do Torunia.
Potem Unibax kilka razy w Polskim Związku Motorowym dopominał się o srebrne krążki. Prezes PZMot Andrzej Witkowski odpowiadał, że chciał je wręczyć w Zielonej Górze, ale nikt się nie zgłosił. I zapraszał torunian na wielką galę podsumowującą sezon, którą zaplanowano w lutym w Warszawie. To oczywiście nie odpowiadało Unibaksowi.
Przeczytaj także: Cenzura w ekstralidze? O żużlu mówić dobrze albo wcale
Ostatecznie srebrne krążki w ubiegłym tygodniu przyjechały do Torunia. Na balu dla sponsorów w piątek przekazał je zawodnikom i trenerom prezes Mateusz Kurzawski.
Była to jedna z najbardziej ukrytych dekoracji w historii polskiego żużla. Zresztą i ona przypominała farsę. Medale zostały po cichu przywiezione do Torunia kilka dni wcześniej. Nikt w Unibaksie nie chce mówić, w jaki sposób.
I tak był jednak kłopot. Prawo do wręczenia oficjalnych nagród w mistrzostwach Polski mają jedynie przedstawiciele PZMot lub Ekstraligi, ale nikogo z tych organizacji nie było na piątkowym balu. Oficjalnie więc prezes klubu jedynie "zaprezentował" medale żużlowcom, którzy potem jednak zabrali je do domu.
Czytaj e-wydanie »Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje