Po ostatniej kolejce wyjaśniło się w czołówce tabeli tyle, że szanse na triumf w rundzie zasadniczej straciła Stal Gorzów. Tomasz Gollob i spółka wciąż wykazują zadziwiającą słabość na obcych torach, która każe podważyć mistrzowskie aspiracje tej drużyny. Jedno marne zwycięstwo w Częstochowie to za mało, żeby marzyć o najwyższym rozstawieniu w play off. Jest niemal pewne, że Stal w I rundzie zderzy się z coraz mocniejszym mistrzem Polski z Leszna.
Kto w szóstce?
Wiecznie niespełnione ambicje prezesa Władysława Komarnickiego to na szczęście nie nasz problem. Unibax Toruń jest w komfortowej sytuacji. Przed sobą ma mecze we Wrocławiu i na własnym torze z Falubazem Zielona Góra. I właśnie od ostatniego pojedynku będzie zależało zwycięstwo w rundzie zasadniczej.
To nie będzie miało zresztą wielkiego znaczenia. Numer 1 daje tylko przywilej rozgrywania rewanżu na własnym torze w play off, co nie zawsze bywa korzystne. O podziale rywali w półfinałach i tak decydują wyniki pierwszej rundy. A tam Unibax i Falubaz będą faworytami w każdej konfiguracji.
Pewny miejsca w szóstce jest beniaminek z Rzeszowa, który zapewne zajmie piąte miejsce. Szóste na razie należy do Betardu, który ma jednak trudne mecze: u siebie z Unibaksem i na wyjeździe w Tarnowie. Na play off liczy także Tauron Azoty, który u siebie ma jeszcze pojedynek z Włókniarzem. I wiele wskazuje na to, że zwycięzca właśnie tego spotkania (w najbliższą niedzielę) będzie najbliżej czołowej szóstki.
W kogo mierzą tymczasem rzeszowianie? Beniaminek cieszy się przede wszystkim, że po dwóch kluczowych zwycięstwach z Włókniarzem i Betardem opuścił na dobre strefę spadkową. Na kogo trafi w I rundzie ma i tak mniejsze znacznie, bo szans na awans wielkich nie będzie.
Kalkulacje to ryzyko
Kilka dni temu prezes sekcji żużlowej ZKS Stal Zbigniew Polak przyznał, że wolałby zmierzyć się z Falubazem. Złośliwi zaraz skomentowali, że to efekt zgody na przełożenia meczu w Zielonej Górze (dzięki temu Falubaz mógł w derby lubuskiego ze Stalą skorzystać z zastępstwa zawodnika). W zamian zielonogórzanie mogliby w play off nieco przymknąć manetki z gazem i wpuścić Marmę do półfinału w roli tzw. szczęśliwego przegranego. Choć trzeba przyznać, że takie kalkulacje w przypadku drużyny mierzącej w mistrzostwo Polski mogłyby być dość ryzykowne...