- Najlepiej sprzedają się ciągniki - mówi Mariusz Chrobot, wiceprezes Martin & Jacob, firmy monitorującej rynek rolny. - W pierwszym kwartale padł rekord i odnotowaliśmy sprzedaż ponad 4,7 tysiąca tych maszyn. Jak na polskie i europejskie warunki, są to bardzo dużo.
W większości rolnicy nadal wybierają i kupują nowe. - Jednak około 40 procent jest używanych, sprowadzanych z zagranicy - dodaje Chrobot.
Wraz z ciągnikami, dobrze sprzedają się też pozostałe maszyny. - Zwłaszcza opryskiwacze o pojemności od dwóch do trzech tysięcy litrów - informuje Seweryn Borkowski, wiceprezes Kujawskiej Fabryki Maszyn Rolniczych Krukowiak w Brześciu Kujawskim. - Przeważnie kupują je gospodarze mający nie więcej niż 200 hektarów ziemi.
Co decyduje o wyborze sprzętu? - Wszystko zależy od produkcji, jaką prowadzi dany rolnik - mówi Mariusz Molik, kierownik sprzedaży w firmie Zip Agro w Kurzejewie. - Jeśli prowadzi roślinną, będą to pługi, agregaty czy kombajny. Jeśli ma bydło, kupuje maszyny do uprawy łąk.
Większość gospodarzy, zaopatrując się w niezbędny sprzęt, korzysta z unijnego wsparcia.
- Około 70 procent naszych maszyn jest kupowanych dzięki dotacjom - mówi Borkowski. - Ale nie brakuje również rolników, którzy przychodzą z gotówką - dodaje Mariusz Molikz Zip Agro.
- Dzięki temu, że wzrosły ceny mleka, trzody czy drobiu, dysponują środkami na zakup tych maszyn - twierdzi Chrobot.
Niestety, Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa nie prowadzi już naborów na dwa najbardziej popularne działania: "Modernizacja gospodarstw rolnych" oraz "Różnicowanie w kierunku działalności nierolniczej". Pula na tę pomoc została już wyczerpana.
Wciąż jednak można ubiegać się o preferencyjne kredyty, do których oprocentowania dokłada się ARiMR.
Mimo kolejnych rekordów sprzedaży, eksperci spodziewają się powolnego spadku. - Nie tylko dlatego, że kończą się programy - uważa Chrobot. - Przecież wielu rolników pieniądze musiało przeznaczyć na ponowne obsianie pola.
Lokalny portal przedsiębiorców