- Zaczęło się od zdjęcia, które do biblioteki dostarczyła pani Beata Sawina z Unisławia - mówi Elżbieta Jendrzejewska, kierownik Gminnej Biblioteki Publicznej w Unisławiu. - Powiedziano mi, że przy samochodzie stoi przedwojenny lekarz Bogusław Watt-Skrzydlewski. Okazało się jednak, że na fotografii jest jego szofer - Iwan. Po wielu poszukiwaniach, przypadkiem trafiałam na trop Stanisława i Andrzeja Skrzydlewskich, synów medyka.
Nieszcześliwe uczucie
3-letni Andrzej Skrzydlewski - obecnie emerytowany naukowiec Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu.
(fot. archiwum GBP w Unisławiu)
Żyjący do dziś, pierworodny syn lekarza Andrzej, datuje zdjęcie na 1926 rok. - Iwan był jeńcem wojennym z czasów wojny bolszewickiej w 1920 roku - podkreśla pan Andrzej. - Nie pamiętam jego nazwiska, nie wiem też czy był kawalerzystą. Zakochał się w gosposi, która nie chciała go poślubić.
Z rozpaczy Iwan się zastrzelił, a Józia zwana pieszczotliwie "Józinką", nigdy nie wyszła za mąż. Pozostała wierna rodzinie Skrzydlewskim. Wraz z nią przeprowadziła się najpierw do Poznania, potem do Katowic, gdzie opiekowała się doktorową Skrzydlewską do śmierci w 1983 roku. Sama dożyła 103 lat. Po śmierci pochowano ją w rodzinnym grobie Skrzydlewskich w Katowicach.
Młodszy syn unisławskiego lekarza, Stanisław przyszedł na świat w 1927 roku w Unisławiu. W młodości pokochał pilotaż i zajął się intensywnie rozwojem swojej kariery sportowej. Uczestniczył m.in. w szybowcowych mistrzostwach Polski. Jago ciężka praca wiele razy była doceniana, zdobywał laury na imprezach lotniczych. W lipcu 1955 roku w Lisich Kątach wystartował w zawodach na trójkącie Lisie Kąty - Skurcz - Brachlewo długości 104 km. W konkurencji szybowców dwumiejscowych tylko on i Czmielówna ukończyli konkurencję i zdobyli mistrzowskie tytuły. Tam też jego 'bocianowi" udało się dopchać najdalej, wylądował na 20 km przed lotniskiem w Lisich Kątach i był o krok od pobicia rekordu.
Dzięki życzliwości Andrzeja Skrzydlewskiego, w Gminnej Bibliotece Publicznej, znalazło się jego zdjęcie gdy miał trzy latka. Zrobiono je małemu Andrzejowi przed bramą ogrodu Domu Lekarza w Unisławiu - przy jego pierwszym samochodzie.
Unikatowy samochodzik
- Co bardzo ciekawe, ten samochodzik został wykonany specjalnie dla niego w warsztatach fabryki "Unamel", która przecież specjalizowała się w produkcji cukierków, miodu, później warzyw - dodaje Elżbieta Jendrzejewska. - Wyprodukowano więc dla chłopca pierwszy samochód, przypuszczam, że to był jedyny w ramach gestu uznania dla lekarza. Nazwę "Unamel" umieszczono nawet na masce pojazdu, co można odczytać z fotografii.
Losy synów lekarza potoczyły się różnie. - Stanisław zginął tragicznie, żyje Andrzej, emerytowany profesor Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu - dodaje Elżbieta Jendrzejewska. - Przy okazji odkrycia historii osób ze zdjęcia, rozwiązała się zagadka związana z unisławskim pomnikiem, wzniesionym - jak podaje przekaz - ku czci nieszczęśliwej miłości. Upamiętnić miał on płomienne i niespełnione uczucie Iwana do "Józinki".
Czytaj e-wydanie »