Najwięcej przypadków dotyczy jednak uprowadzeń do Pakistanu, Stanów Zjednoczonych, Irlandii i Hiszpanii. Dzieci z Wielkiej Brytanii trafiają też do Australii, Francji i Egpitu. Swoją reprezentację mają też nowe kraje Unii Europejskiej.
Jak zaznacza "Guardian" porwania w większości są raczej efektem rozpadów międzyetnicznych małżeństw, gdy jedno z rodziców postanawia wrócić do
swojej ojczyzny z dzieckiem. Najgorzej jest, gdy dzieci trafiają do krajów muzułmańskich, Rosji albo Nigerii, gdzie walka o opiekę jest wyjątkowo trudna.
Takich problemów nie ma z Polską, ale nad Wisłę trafiają uprowadzone z Wielkiej Brytanii dzieci, co ma związek z emigracją Polaków na Wyspy. W 2008 r. było dziesięć takich przypadków, przed wstąpieniem do UE nie było ani jednego.