- Mam wrażenie, że na siłę próbujemy generować koszty - mówił Kosobucki. - Czy ten doradca jest rzeczywiście potrzebny? Jeżeli z tamtym rozwiązała pani umowę. Trzy miesiące utrzymywała go nasza gmina. Nie wiem, na ile to się opłaciło. Jeżeli mamy nowego doradcę, to czy on musi podjąć się tak trudnego zadania, jakim będzie tworzenie spółdzielni socjalnej.
Przeczytaj także: Pensje dostawali, ale nie pracowali? Podobno tak było w MGOPS Czersk
Radny podał za przykład spółdzielnię w Chojnicach, przy CE-W, której prezesem jest Marek Pestka. - Pan burmistrz Finster nie ma doradców ani dwóch wiceburmistrzów i proszę mi wierzyć, że to świetnie funkcjonuje. Nie wiem, czy ci doradcy muszą w naszej gminie funkcjonować i to na nasz koszt. Miesięcznie to ponad 5 tysięcy złotych. Jak to pomnożymy przez liczbę miesięcy, to rocznie wychodzą ogromne koszty.
Co na to burmistrz Jolanta Fierek? - Pan Lis był moim doradcą do zadań specjalnych, jako pomoc przy sporządzeniu zawiadomienia do organów ścigania o podejrzeniu popełnienia przestępstwa.
Burmistrz stwierdziła, że nie przyjmował interesantów i nie rozmawiał o swojej pracy ze względu na charakter sprawy. Wyjaśniła, że charakter pracy jej nowego doradcy - Adama Domińskiego jest inny, a ona rozliczać go będzie z powierzonych mu zadań.
- Jako jedyny pracownik złożył mi na piśmie sprawozdanie - stwierdziła burmistrz. - Choć nie, jeszcze takie sprawozdanie dostaję od nowej dyrektor MOPS-u. Chcę, żeby każdy z urzędników tutaj pracujących przekazywał mi sprawozdanie, co przez miesiąc zrobił. Nie jestem w stanie zapanować nad całością i sprawdzić, czy pracuje, czy wychodzi w czasie pracy na zakupy.
Czytaj e-wydanie »