Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Urzędnicy zasypali nas papierami! Na Polaka przypadają 72 kilogramy papieru

Adam Willma; fot. sxc [email protected]
Aby coś załatwić w urzędzie, trzeba naprodukować duuużo papieru
Aby coś załatwić w urzędzie, trzeba naprodukować duuużo papieru
Jak kraj długi i szeroki, biurokracja kwitnie. Nic dziwnego, że zużywamy już 72 kilogramy papieru rocznie na głowę, choć czytelnictwo książek regularnie spada.

Roman Kluska, pionier polskiego biznesu podliczył w ubiegłym roku, ile czasu zajęło mu uzyskanie pozwolenia na postawienie owczarni: - Półtora roku i 17 pieczątek. W tym pieczątka wojewody, że nie planuje na mojej ziemi żadnej strategicznej inwestycji.

Gdy na początku lat 90. Kluska budował fabrykę komputerów Optimus, wszystkie formalności załatwiał dwa tygodnie.

Przeczytaj też: Kujawsko-Pomorska Lista Płac 2011. Ile zarabiają urzędnicy samorządowi

13 stron o śmieciach
Agnieszka
(- Nazwiska proszę nie ujawniać, tego jeszcze brakowało, żebym podpadła urzędnikom!), _właścicielka lokalu na toruńskiej Starówce _wspomina procedurę załatwiania kawiarnianego ogródka na trzy stoliki i ostrzega: - Trzeba wkalkulować, że będzie to trwało kilka tygodni. Do zarządu dróg trzeba przynieść kwity od straży pożarnej, inżynierii ruchu miejskiego, konserwatora zabytków i biura Starówki. Te poszczególne instytucje, aby wydać swoje opinie, żądają dodatkowych kwitów. Każdego roku dochodzą nowe, ostatnio te dotyczące śmieci. Litości, kiedy na to wszystko zarobić?! Dodatkowe pół etatu zajmuje mi papierologia.

Czytaj: Ile zarabiają urzędnicy w ministerstwach? W jakim resorcie najbardziej opłaca się pracować?

Ustawa o odpadach w ciągu roku stała się numerem jeden na liście biurokratycznych przebojów. Ustawodawca zobligował nawet miniaturowe firmy do składania sprawozdań z gospodarowania śmieciami. Za niewypełnienie 13-stronicowego druku grozi 10 tys. złotych kary. Co ciekawe sprawozdania nie złożyło Ministerstwo Środowiska. Zapłacili podatnicy.

Pisarze spod tablicy Troskę o środowisko powinni wpajać nauczyciele, ale ci również w coraz większym stopniu zajmują się wypisywaniem kwitów niż pracą z uczniem. Według raportu KE Euridice mają na to najmniej czasu w Europie (średnio zaledwie 14 godzin tygodniowo, Niemcy - 24-26). Zdaniem szefa Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomira Broniarza to właśnie gigantyczna papierologia, jaką zrzuca się na barki nauczycieli sprawia, że proporcje układają się w ten sposób.

Przeczytaj: Abolicja ZUS 2012. Uwolni od zaległych składek tysiące nękanych firm

- Ostatnio doszło konstruowanie planów naprawczych i indywidualnych programów edukacyjno-terapeutycznych - zżyma się Kasia, nauczycielka z Grudziądza. - I tak dobrze, że nie musimy robić planów wynikowych. Korzystamy z gotow- ców opracowanych przez wydawców podręczników. Ale i tak lepsze to niż posada dyrektora szkoły, który tonie w papierach. De facto jest kimś w rodzaju dyrektora przedsiębiorstwa, ale nie ma wpływu na przychody.

Wpisujemy głupoty
Doktor habilitowany N. pracuje na Szanującej Się Bydgoskiej Uczelni
(on również prosi o anonimowość). Wypełnianie kwitów zawsze było częścią profesorskiego etosu, ale to, co dzieje się od kilku lat - N. nazywa czystym szaleństwem:

- Oczywiście, że trzeba znaleźć klucz do oceny osiągnięć naukowych. Problem w tym, że nauka nie da się zamknąć w słupkach. Według tych biurokratycznych kryteriów artykuł naukowy musi mieć minimum 20 stron. Poniżej 20 to już nie jest nauka! Książka profesorska musi mieć 250 stron. Niektórzy z moich znajomych, gdy okazało się, ze po złożeniu zabrakło 30-40 stron, dopisywali na gwałt jakieś wydumane rozdziały albo rozszerzali bibliografię.

Zmorą naukowców stały się sylabusy - szczegółowe opisy wykładanych przedmiotów, w których należy dokładnie opisać, jakie umiejętności ma nabyć student.

Dr hab. N.: - Te tabele skonstruowane są w taki sposób, że zmuszają nas do uprawiania koszmarnego urzędniczego bełkotu.

Doktor P. z UMK wspomina opracowywanie sylabusów jako koszmar: - Siedziałem nad tym dokładnie cały tydzień. Od rana do wieczora. A i tak była to wersja uproszczona, bo ponoć już niebawem trzeba będzie rozpisywać sylabusy w znacznie bardziej rozbudowanej formie.

Przeczytaj również: Nagrody dla urzędników 2011. Niektórzy dostaną przed świętami "karpiowe"

Dr hab. N. w końcu spasował: - Z desperacji zaczęliśmy wpisywać do tych rubryczek jakieś kompletne głupoty, żeby sprawdzić, czy w ogóle ktoś to kiedyś przeczyta. Nie wierzę w to, żeby jakikolwiek urząd był w stanie przerobić tę otchłań papierów.

Świat zdominowali prawnicy i księgowi - Przeczyta, przeczyta - grozi prof. Konrad Świrski, prezes spółki Transitions Technologies, specjalizującej się w rozwiązaniach informatycznych dla przemysłu. Według prof. Świrskiego obraz urzędnika, który czyta gazetę i popija kawę jest już dawno nieaktualny: - Ci ludzie w większości skrupulatnie przerzucają tony papierów w poszukiwaniu nieścisłości i omyłek. Ale co z tego? Nikt tej masy papierów nie przerobi i nie podda już gruntownej analizie.

Niestety, podobnie wygląda w większości krajów unijnych. - Żyjemy w świecie zdominowanym przez księgowych i prawników - podsumowuje prof. Świrski. - Nieco inaczej wygląda to w Stanach Zjednoczonych. Przynajmniej pieczątek jest mniej. Kiedyś, gdy załatwialiśmy w polskim banku sprawy związane z dużym kontraktem, zażądano od nas dokumentu z pieczątką naszego amerykańskiego kontrahenta. Znaleźliśmy taką pieczątkę dopiero w portierni. To była duża trójkątna pieczęć. Pod dokumentem wyglądała komicznie, bo w Stanach pod większością dokumentów wystarczy podpis. Oświadczenie jest bardzo ważne, zakłada się prawdomówność osoby, która je składa. W Polsce żąda się oświadczenia, ale i kwitu, który je potwierdza. Czasem do rozlicze- nia wymagana jest faktura, ale księgowa radzi, żeby podpiąć jeszcze potwierdzenie przelewu z konta, „żeby się nie przyczepili”.

Mały wół Według Anny Wrzesińskiej z Torunia, która pomaga firmom w pozyskiwaniu funduszy unijnych, cały czas pokutuje w Polsce brak zaufania i spychologia. - Procedury są zawiłe, bo urzędnicy robią wszystko, aby zabezpieczyć się przed odpowiedzialnością. W efekcie zdarza się, że aby uzyskać 500 tys. złotych dofinansowania musimy złożyć dwa skoroszyty z dokumentami. W innym konkursie, aby uzyskać 50 milionów złotych wystarczy tylko jedna teczka i trzy załączniki. A pieniądze pochodzą z jednego unijnego źródła!

Zdaniem Wrzesińskiej niemal zawsze gorzej traktowani są mali przedsiębiorcy.

- To oni są wołami roboczymi, które ciągną państwowy wózek nie mogąc liczyć niemal na żadne wsparcie. Jak wytłumaczyć sytuację, w której nawet interpretacja przepisu uzyskana w urzędzie nie jest wiążąca i nie chroni przed karą w razie kontroli?

Wielkie firmy są w uprzywilejowanej pozycji - stać je na wynajęcie sztabu prawników, nie mają też problemu z uzyskaniem wymaganych papierów, bo mogą swobodnie przelewać środki z konta na konto, tak, aby urzędnicy w bankach i urzędach byli zadowoleni.

Od lat na obciążenie papierologią pomstują służby mundurowe. Krzysztof, zawodowy żołnierz z Inowrocławia żartuje, że w razie wybuchu wojny polska armia unicestwi się sama.

- Wystarczą papiery. Dość powiedzieć, że w ciągu kilkunastu lat liczebność działu kadr zwiększyła się niemal czterokrotnie. Wulkanem biurokratycznym stały się wojskowe oddziały gospodarcze, którym dosłownie wszystko musimy potwierdzać na papierze. Każdego dnia tylko z jednej jednostki wychodzą setki takich dokumentów. Każdy drobiazg musi mieć swoje odbicie na papierze.

Im niżej, tym trudniej Do rangi symbolu urosły procedury stosowane przy Programie Rozwoju Obszarów Wiejskich. Wydobycie z niego pieniędzy było prawdziwą udręką.

Karol Gutsze miał okazję przyglądać się temu problemowi z obu stron. - Jako działacz organizacji pozarządowych, a jednocześnie jako pracownik tucholskiego starostwa. - Zasada jest prosta. Im niżej rozdaje się pieniądze, tym trudniej je zdobyć, bo każdy urzędowy szczebel, przez które przechodzą, dodaje swoje biurokratyczne procedury.

Dotyczy to zwłaszcza pieniędzy europejskich, bo tu każdy chce opędzić się od odpowiedzialności i widma zwrotu pieniędzy. Ostatecznie weksel in blanco podpisuje prezes stowarzyszenia, który - w razie czego musi oddawać pieniądze z własnej kieszeni. A powodem zwrotu może być na przykład błędna interpretacja przepisu, co zdarza się często, bo stowarzyszenia nie są w stanie na bieżąco śledzić wszystkich zmian. Jednocześnie programy pomyślane są tak, że organizacje pozarządowe nie mogą na nich zarabiać, więc nie stać je na korzystanie z usług prawnika, który ułatwiłby przedzieranie się przez gąszcz biurokracji.

Efekt? - Około 30 do 50 procent organizacji wycofywało swoje wnioski, kiedy otrzymywały wielostronicowe listy poprawek do złożonych wniosków - mówi Wojciech Knieć, socjolog z UMK, który bada zjawisko biurokracji. - Wcale się temu nie dziwię, jeśli Ochotnicza Straż Pożarna z miejscowości X musi składać zapytania do ministerstwa w sprawie kwalifikowalności VAT-u, to dziwne nie jest, że strażacy dziękują za takie dofinansowanie.

Efekt błędnego koła Zdaniem doktora Kniecia w polskiej biurokracji działa zasada błędnego koła. - Nowy przepis tworzy nowe miejsca pracy dla urzędników. Ci z kolei robią wszystko, aby odpowiedzialność zrzucić niżej. W konsekwencji stowarzyszenia poświęcają ogrom czasu na pilnowanie samych siebie, a nie na realizowanie fajnych pomysłów.

Doktor Knieć ma osobiste porachunki z polską biurokracją: - Drugi rok pracuję nad stworzeniem międzynarodowych studiów na odległość. Wymieniam z urzędami tony korespondencji, bo nasze przepisy niestety takich studiów nie przewidziały.

O oporności biurokracji wobec nowinek miał przekonać się również prof. Świrski. - Działamy na rzecz innowacji, więc sami też chcieliśmy być nowocześni. Wprowadziliśmy więc w firmie zamiast kluczy system identyfikacji przy pomocy linii papilarnych. Okazało się, że sprawa podpada pod Generalnego Inspektora Danych Osobowych. Zgroza!

Zdaniem profesora nadmiar biurokracji odczujemy już niebawem na własnej skórze.

- Nie może być inaczej, skoro bardziej niż na wynalazkach i efektach naszej pracy - skupiamy się na sprawozdawczości. Widać wyraźnie proces hamowania naszej gospodarki. Wszechobecna biurokracja jest jednym z tego powodów.

emisja bez ograniczeń wiekowychnarkotyki
Wideo

Strefa Biznesu: Czterodniowy tydzień pracy w tej kadencji Sejmu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska