MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Urzędniczka starostwa w Świeciu świadomie chroniła interes oskarżonego dewelopera

Agnieszka Romanowicz
Agnieszka Romanowicz
Małgorzata Gawrońska pokazuje podporę, którą musiała postawić w salonie. W przeciwnym razie, strop by się załamał (zdjęcie archiwalne)
Małgorzata Gawrońska pokazuje podporę, którą musiała postawić w salonie. W przeciwnym razie, strop by się załamał (zdjęcie archiwalne) Andrzej Bartniak
Pracownica nadzoru budowlanego w Świeciu „w rażący sposób zawiodła zaufanie, pokładane w niej jako urzędniku”.

To fragment uzasadnienia wyroku, jaki zapadł w sprawie pracownicy Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Świeciu.

Dotyczy on opisywanej przez nas sprawy państwa Gawrońskich ze Świecia. Po dwóch latach mieszkania w nowym domu przy ul. Dębowej odkryli, że dzieje się z nim coś złego. Okazało się, że budynek grozi katastrofą budowlaną, bo został zbudowany wbrew sztuce budowlanej.

Poszkodowani utrzymują, że nieuczciwy deweloper miał wsparcie lokalnych urzędników. Wyrok potwierdza ich tezę. Skazana przez sąd pracownica PINB działała na korzyść dewelopera nawet po ujawnieniu sprawy.

- Z ekspertyzy, którą zleciliśmy, gdy zaczęły nam pękać ściany wynikało, że dom może się zawalić w każdej chwili - opowiada Małgorzata Gawrońska.

- Ponieważ deweloper nie chciał jej uznać, zwróciliśmy się do prawnika, który skierował pismo do nadzoru budowlanego w Świeciu informujące o niebezpieczeństwie katastrofy budowlanej i wnioskujące o kontrolę.

Oględziny przeprowadziła skazana urzędniczka. Pominęła kwestię posadowienia słupa na poddaszu, który powinien stać na podwalinie przenoszącej obciążenie dachu, tymczasem został ustawiony bezpośrednio na betonowym stropie.

W oględzinach uczestniczył mąż pani Małgorzaty. Zwrócił na to uwagę i zażądał umieszczenia jej w protokole.

Potem urzędniczka zmieniła jego treść, na nowo sporządzając kartę, na której wpisała, że słup został posadowiony na desce.

„Tym samym umyślnie poświadczyła nieprawdę, bo deski w rzeczywistości nigdy tam nie było. Okoliczność ta miała znaczenie, bo od niej zależało, czy istnieje ryzyko katastrofy budowlanej” - czytamy w uzasadnieniu wyroku.

Sąd uznał winę urzędniczki: „Nie budzi ona wątpliwości. Oskarżona w rażący sposób zawiodła pokładane w niej jako urzędniku zaufanie co do sporządzanych przez nią dokumentów dotyczących ważnych przecież kwestii” i wymierzył jej karę 50 dziennych stawek dziennych grzywny po 40 zł. „Wysokość jednej stawki odpowiada dochodom, sytuacji majątkowej, osobistej i rodzinnej oskarżonej” - uzupełnia sąd.

Skazana (1956 rocznik) była starszym inspektorem, miała 35-letnie doświadczenie zawodowe, m.in. projektowanie budynków. „Nie sposób dać wiary, że mogła się pomylić w tak istotnej kwestii, jak sposób posadowienia belki podtrzymującej dach” - uznał sąd.
Wyrok jest prawomocny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska