Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Burmistrz Świecia wezwał państwa Kujawów do przeprosin na łamach prasy

(aga)
- Nic chcieliśmy pikietować przed urzędem, to był ogromny stres, ale burmistrz zmusił nas do tego - mówią Kujawowie
- Nic chcieliśmy pikietować przed urzędem, to był ogromny stres, ale burmistrz zmusił nas do tego - mówią Kujawowie Andrzej Bartniak
Państwo Kujawa są pełnomocnikami rodziny Gawrońskich, która walczy o sprawiedliwość z lokalnym deweloperem. Przypomnijmy, iż: wybudował im dom przy ul. Dębowej w Świeciu, który musieli opuścić po dwóch latach, bo zaczął się rozpadać. Biegli oraz nadzór budowlany orzekli, że zagraża mu katastrofa budowlana. Prokuratura postawiła deweloperowi zarzuty. Sprawa karna jest w toku od grudnia 2012 roku.

Poszkodowani uważają, że deweloperowi udało się wprowadzić ich w błąd m.in. dzięki sprzyjającemu klimatowi w lokalnych urzędach. Potwierdzenie tej tezy znajdują w kolejnych etapach postępowań. Wyrok usłyszała już pracownica nadzoru budowlanego w Świeciu (nieprawomocny), wcześniej jej szef został odwołany ze stanowiska.

Elementem układanki, dzięki której deweloper mógł przeprowadzić budowę szybko i bez koniecznych pozwoleń była według poszkodowanych m.in. przychylność pracownika wydziału budownictwa Urzędu Miejskiego w Świeciu. - Na życzenie dewelopera, który był pośrednikiem przy kupnie naszej działki, urzędnik zataił informację, że to teren zalewowy. Na dodatek osoba ta nie miała uprawnień do podpisywania takich dokumentów - dodaje Elżbieta Kujawa.

Gawrońscy zapewniają, że gdyby wiedzieli o specjalnych warunkach zabudowy obowiązujących na terenie zalewowym, na pewno nie kupiliby tej działki.

Państwo Kujawa kilkukrotnie zwracali burmistrzowi uwagę na błąd urzędnika w zaświadczeniu i prosili o jego wyjaśnienie. - Od kwietnia 2014 r. apelujemy o jego pomoc, a spotykamy się z arogancją i lekceważeniem - tłumaczy Stanisław Kujawa.

Stąd ich pikieta pod urzędem miejskim przed wyborami samorządowymi w listopadzie ub. r. Kujawowie stanęli na przystanku na wysokości urzędu z banerem o treści: "Nie dla burmistrza Tadeusza Pogody za arogancję, brak i niechęć rozmowy z pokrzywdzonymi również przez ten urząd, za obojętność wobec zagrożenia na terenie Świecia, za zatajanie faktów i cenzurę w telewizji kablowej" (chodzi o wycinanie wystąpień państwa Kujawów z relacji z sesji rady miejskiej - przyp. red.).

Nie pozwolę się obrażać, bo nie mają racji

Wkrótce po proteście małżonkowie dostali pisma podpisane przez Wojciecha Górskiego, radcę prawnego urzędu miejskiego, który wzywał Kujawów do zaniechania naruszania dóbr osobistych Tadeusza Pogody i przeprosin na łamach lokalnej prasy pod groźbą sprawy sądowej.

- Nie zamierzamy przepraszać. Mieliśmy prawo okazać swoje niezadowolenie - uważają. - Pan Pogoda tłumaczy, że poczuł się poszkodowany jako obywatel a nie burmistrz, ale przecież protestowaliśmy pod urzędem miejskim przeciwko burmistrzowi a nie osobie prywatnej.

- Gdy państwo Kujawa stali z banerem przed urzędem, z autobusu wysiadła moja wnuczka - tłumaczy Tadeusz Pogoda. - Wróciła do domu z płaczem mówiąc mamie, że na przystanku stoją ludzie z napisem, że dziadek kłamie. Państwo Kujawowie nie mają racji i nie zgadzam się z tym, by naruszali moje dobra osobiste.

Burmistrz twierdzi, że nie zaświadczenie o przeznaczeniu gruntów a wyrys z wypisem z planu zagospodarowania przestrzennego musi zawierać adnotację, że "teren znajduje się w obszarze bezpośredniego zagrożenia powodzią ze strony rzeki Wisły o prawdopodobieństwie wystąpienia 1 proc. (woda stuletnia) i należy stosować ustalenia przepisów szczególnych". - Zaświadczenie o przeznaczeniu terenu zostało wydane na wniosek poprzedniego właściciela działki i było zgodne z jego oczekiwaniami. Pewnie wnioskował o zaświadczenie ze względu na koszty - zakłada Pogoda. - Gdyby poprzedni właściciel wystąpił o wypis i wyrys z planu zagospodarowania, dokument ten podpisałaby osoba z mojego upoważnienia.

Burmistrz dodaje, że każdy może zapoznać się ze szczegółowymi zapisami planu zagospodarowania przestrzennego i że ostatnio opublikowana została mapa szczególnego zagrożenia powodziowego z prawdopodobieństwem wystąpienia wody stuletniej, i działka państwa Gawrońskich nie znajduje się na obszarze takiego zagrożenia.

Kujawowie uważają iż burmistrz celowo nie wyjaśnia sprawy, tylko zastrasza ich wezwaniami do przeprosin. - To my jesteśmy pokrzywdzeni. Niewyjaśnianie błędów urzędowych i wymaganie przeprosin od rodziny, która została na bruku jest niepojęte w państwie prawa - komentują.

Jak jest w Gliwicach?

Po rozmowie z obiema stronami zadzwoniłam do przypadkowego urzędu, w tym wypadku Urzędu Miejskiego w Gliwicach (nr tel. 32 239 12 15). Przedstawiłam się jako mieszkanka gminy Gliwice i zapytałam czy zaświadczenie o przeznaczeniu gruntów powinno zawierać informację o szczególnych warunkach zabudowy, np. terenie zalewowym.
Powiedziano mi, że to znajdzie się dopiero w wyrysie i wypisie z planu zagospodarowania przestrzennego, ale jeśli chcę sprzedać nieruchomość albo uzyskać kredyt, wystarczy mi zaświadczenie o przeznaczeniu terenu w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego. Wyrys z wypisem zaś będzie mi potrzebny, jeśli planuję budowę i zamierzam zlecić opracowanie projektu.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska