Według relacji Bogdana Dzakanowskiego, radnego Porozumienia Dombrowicza, sytuacja miała wyglądać tak: po skończonej sesji, na której odbyło się zaprzysiężenie Rafała Bruskiego na prezydenta, radny wychodził z ratusza od strony ul. Niedźwiedzia. Miał ze sobą torbę i pakunek, a w nim - jak wyjaśnia - m.in. projekty uchwał. - W drzwiach minąłem się z Mateuszem Zwolakiem, asystentem prezydenta Bruskiego. Spojrzał na mnie i powiedział: "Co pan tam kradnie, panie Dzakanowski" - relacjonuje radny.
Zobacz także: Zbigniew Pawłowicz nie zrezygnuje z reprezentowania Bydgoszczy w sejmiku na rzecz kierowania Centrum Onkologii
Mateusz Zwolak krótko komentuje całą sprawę: - Nic takiego nie powiedziałem. Nie będę więcej się do tego odnosił.
Bogdan Dzakanowski nie zamierza jednak odpuścić. Wysłał skargę do prezydenta, przewodniczącego rady miasta, zarządu regionu Platformy Obywatelskiej, a nawet premier Ewy Kopacz. - To szok, że osobę z mandatem radnego oskarża się o kradzież - mówi. W skardze domaga się zwolnienia Mateusza Zwolaka "w związku z ciężkim naruszeniem obowiązków służbowych". - Zaraz po całym zdarzeniu poinformowałem ustnie prezydenta Bruskiego o zajściu. Poprosił o napisanie skargi na piśmie - dodaje.
O komentarz poprosiliśmy też Piotra Kurka, rzecznika prezydenta. - Skarga zostanie rozpatrzona jak każda inna - odpowiada.
Dzakanowski uważa, że zachowanie Zwolaka to "odgrywanie się na przeciwnikach politycznych". Radny w czasie kampanii był jednym z bardziej aktywnych współpracowników Konstantego Dombrowicza.