- Po orzeczeniu TSUE z 19 listopada i orzeczeniu Izby Pracy Sądu Najwyższego z 5 grudnia stało się oczywiste, że stoimy u progu olbrzymiego kryzysu ustrojowego - mówi mec. Michał Bukowiński z Okręgowej Rady Adwokackiej w Bydgoszczy. - Perspektywa chaosu prawnego stała się bardzo realna. Dla przeciętnego obywatela oznacza to niepewność co do stabilności orzeczeń wydawanych w jego sprawach - zaznacza adwokat. - To przede wszystkim na władzy ustawodawczej i wykonawczej, na parlamencie i prezydencie spoczywa obowiązek poradzenia sobie z tym problemem.
A rozwiązanie tego problemu jest - jak podkreśla prawnik - relatywnie proste. Trzeba zmienić ustawę o Krajowej Radzie Sądownictwa i powołać nową KRS w formie odpowiadającej standardom konstytucyjnym i traktatowym.
ZOBACZ TAKŻE:Prawo i Sprawiedliwość wprowadzi regulacje i kary dyscyplinujące sędziów. Usunięcie z zawodu, przeniesienie albo kary finansowe
- Zamiast tego problem grożącego chaosu prawnego rządzący postanowili rozwiązać poprzez zakneblowanie sędziów. Problem pozostaje ale nie wolno o nim mówić - mówi Michał Bukowiński. - Nie nazwałbym tej ustawy dyscyplinującą, bo w tym projekcie nie chodzi o to, by sędziowie nie naruszali zasad etyki, albo lepiej i sprawniej sądzili. Chodzi o to, by sądzili tak, jak władza wykonawcza sobie tego życzy, by nie wykonali orzeczenia TSUE, z którego wprost wynika obowiązek badania prawidłowości umocowania sędziów powołanych przy udziale „neo-KRS”. Jest to ustawa kagańcowa, która zmierza również do tego, by sędziom zakazać wszelkiej krytyki poczynań władzy wykonawczej i ustawodawczej nawet, jeśli działania polityków zagrażają zasadom praworządności i naruszają konstytucję. To projekt bulwersujący swą prawną arogancją. Rząd chce wprowadzić polityczną kontrolę zarówno treści orzeczeń sądowych jak i czynności podejmowanych przez sędziów w celu rozpoznania poszczególnych spraw. To otwarte wypowiedzenie wojny całemu światu prawniczemu, który jest przywiązany do europejskiej tradycji prawnej.
Klub Prawa i Sprawiedliwości złożył w czwartek w Sejmie projekt nowelizacji ustawy o ustroju sądów powszechnych, a także Sądu Najwyższego. O fakcie tym poinformował poseł Solidarnej Polski Jan Kanthak, niedawno rzecznik ministra sprawiedliwości. Dodał, że przepisy przewidują „możliwość złożenia z urzędu takich sędziów, którzy domniemywaliby sobie możliwość podważania Krajowej Rady Sądownictwa”.
- Jest to odpowiedź na działania, jakie podejmuje część środowiska sędziowskiego, które samo nazwało się nadzwyczajną kastą. Jak okazuje się, to nie tylko nazwa, ale też poczucie bycia nadzwyczajną kastą, z którą mamy do czynienia - powiedział Jan Kanthak.
Jak mówił poseł Solidarnej Polski, „w projekcie przewidziane są przepisy dotyczące kwalifikowanego deliktu dyscyplinarnego właśnie związanego z troską o porządek prawny, z troską o praworządność w państwie polskim i o działanie zgodne z konstytucją”.
W uzasadnieniu projektu ustawy, którą klub Prawa i Sprawiedliwości złożył w czwartek w Sejmie, autorzy powołują się, m.in. na wzorce francuskie. A konkretniej na decyzję wydaną przez tamtejszą Radę Konstytucyjną. W opinii twórców projektu noweli o sądach powszechnych francuska uznając Unię Europejską „jako organizację międzynarodową, a nie państwo federalne” oraz przyjmując „znaczenie zasady przyznania, zasady pomocniczości” odwołuje się do „przyznania parlamentom Państw Członkowskich ostatniego słowa, którego brak wstrzymuje działania unijne”. A to w rozumieniu autorów projektu legitymuje działania polskiego parlamentu choćby w sprawie wprowadzenia zakazania sędziom wygłaszania publicznie krytyki działań władz państwowych.
- Nasza władza wybiera sobie rozwiązania istniejące w różnych krajach europejskich, wyrywa je z ustrojowego kontekstu, z tradycji prawnej, nie uwzględnia okoliczności, w jakich przepisy te były uchwalane i jak są stosowane, a następnie przeszczepia je w sposób instrumentalny na grunt naszego porządku prawnego - komentuje Michał Bukowiński. - Projekt ustawy, zgłoszony w przededniu rocznicy wprowadzenia stanu wojennego, nawiązuje do myślenia autorytarnego, odrzuca ideę konstytucjonalizmu, narusza zasadę trójpodziału władzy jak i zasadę wyłączności sądów w sprawowaniu wymiaru sprawiedliwości. Narusza też niezależność sędziowską, gwałcąc jednocześnie prawo sędziów do zabierania głosu w sprawach dotyczących praworządności.
Co ważne, w podobnej sprawie wypowiedział się już wcześniej Europejski Trybunał Praw Człowieka. Orzeczenie dotyczyło sprawy Baka przeciwko Węgrom.
- Odwołanemu byłemu prezesowi Sądu Najwyższego na Węgrzech, władze zarzucały, że zabiera głos w sprawach politycznych. W wyroku z 2014r. Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasbourgu orzekł, że sędziowie nie są wyłączeni spod ochrony artykuł 10 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka dotyczącej wolności wyrażania opinii. W sprawach dotyczących wymiaru sprawiedliwości, konstytucji czy praworządności sędziowie mają nie tylko prawo ale i obowiązek zabierać głos.
