Najnowsze dane dotyczące inflacji w marcu opublikował Eurostat. Dla Polaków dane są zatrważające – przodujemy we wzroście cen w całej Europie. W marcu dobiliśmy do pułapu 4,4 (według GUS, który posługuje się inną metodologią – 4,3) i pozostajemy samotnym liderem, bo nawet drugie w kolejce Węgry nie przebiły 4 proc. (3,9). Kolejni rekordziści (Rumunia i Luksemburg) zaliczyły zaledwie 2-procentowy wzrost.
Wśród sąsiadów Polski największą inflację odnotowały Czechy (2,3) Niemcy (2), ale już Litwa (1,6) oraz Słowacja (1,6) ulokowały się poniżej średniej dla Unii Europejskiej (1,7). O swój portfel nie musieli zbytnio martwić się Estończycy (0,9), Bułgarzy (0,8), Łotysze (0,3). Ceny prawie nie zmieniły się Słowenii, Portugalii, Irlandii oraz na Malcie - we wszystkich tych krajach inflacja wyniosła 0,1 proc). Poza stawką znalazł się Grecja, w której odnotowano deflację, czyli ceny spadły o 2 proc.
Zaskoczyć może lista drożyzny, bo otwiera ją bynajmniej nie sektor paliw. Rekordowo wystrzeliły usług bankowe i pocztowe (największy wzrost w Europie). Co ciekawe wystrzeliły ceny u… introligatorów. W górę poszybowały również e-booki oraz koszty zakupu zwierząt domowych. O ile wzrost cen za usługi fryzjerskie można zracjonalizować, to z jakiego powodu musimy płacić o kilkanaście proc. więcej za subskrypcje telewizyjne i radiowe, trudno wyjaśnić.
