W nocy rozbolał mnie ząb - opowiada Agnieszka Mościcka z podbydgoskiej miejscowości. - Ból był na tyle silny, że nie mogłam czekać do rana.
Pani Agnieszka podjechała do pobliskiej, pełniącej akurat dyżur apteki. Poprosiła o tabletki przeciwbólowe. - Nie wierzyłam własnym uszom, kiedy usłyszałam, że za opakowanie mam zapłacić ponad osiem złotych! - denerwuje się. - A jeszcze kilka dni wcześniej za te same leki płaciłam niecałe sześć złotych.
- Skąd taka różnica? - dopytywała klientka. I usłyszała, że taniej kupiła leki w ciągu dnia. A po godzinie 21, czyli wtedy, gdy apteka pełni dyżur nocny jest drożej.
- Czy tak można?! - dziwi się Czytelniczka.
Okazuje się, że można. Bo zgodnie z prawem, apteka podczas nocnego dyżuru może doliczyć do podstawowej ceny leku opłatę ryczałtową. Oczywiście farmaceuta realizujący receptę lub wydający lek bez recepty ma obowiązek poinformować nas o wysokości dopłaty.
Przeczytaj także: Pracownicy ze Wschodu zastępują polskich lekarzy i rolników
Obecnie wynosi ona 2,5 zł, ale resort zdrowia przygotował właśnie projekt rozporządzenia, w myśl którego kwota ta ma urosnąć o kolejne 70 groszy. Ministerstwo tłumaczy, że w ten sposób apteki rekompensują sobie prowadzenie nieopłacalnych dyżurów nocnych. Dodatkowe pieniądze zostają bowiem w aptecznej kasie. Tymczasem na prowadzenie dyżuru (niekiedy w ramach obowiązku narzuconego przez starostwo powiatowe) placówka nie dostaje żadnego dofinansowania.
Stanowisko resortu popiera Naczelna Rada Aptekarska. W ocenie dr. Tadeusza Bąbelka, sekretarza NRA, dopłaty w porze nocnej to skromna rekompensata za wysokospecjalistyczną usługę farmaceutyczną. - Nie uważam, by kwota 3,20 zł, przewidziana w projekcie nowego rozporządzenia ministra zdrowia, była zbyt wysoka - komentuje. - Przeciwnie, jest to opłata symboliczna.
Ale część aptek z niej rezygnuje. - Faktycznie, dyżury nie są specjalnie dochodowe - przyznaje Agnieszka Adamkowska, kierowniczka całodobowej apteki "Bajka" w Bydgoszczy. - Ale trzeba pamiętać o tym, że nocą pacjent przychodzi do nas z konieczności, a nie z kaprysu.