MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Videoteka każdego człowieka

Rozmawiał Piotr K. Piotrowski
Rozmowa z MARIĄ SZABŁOWSKĄ i KRZYSZTOFEM SZEWCZYKIEM, autorami i prezenterami programu "Videoteka dorosłego człowieka" w TVP 2

     - Kto ogląda "Videotekę"?
     
Krzysztof Szewczyk: - Wszyscy.
     Maria Szabłowska: - Mówimy z Krzysztofem, że ten program powinien nazywać się "Videoteka każdego człowieka". W tym żarcie jest sporo prawdy. Oglądają nas ludzie w różnym wieku. Myśleliśmy, że to będzie ciekawe tylko dla tych osób, które pamiętają stare piosenki z czasów swojej młodości. Okazało się, że wcale tak do końca nie jest. Mamy też bardzo młodych widzów, których interesuje historia muzyki rozrywkowej.
     K.Sz.: - Dorobiliśmy się swoich wiernych fanów. Jest taki muzyk, którego nazwisko było niegdyś bardzo głośne na polskiej scenie rockowej. Dziś ten muzyk trochę mniej się udziela z racji swojego uzależnienia od alkoholu. I kiedyś napisał do mnie, że on w zasadzie trzeźwieje tylko w piątek, na nasz program.
     M.Sz.: - A mnie kiedyś powiedziała scenograf Ewa Braun, laureatka Oscara, że dla niej nasz program jest inspiracją; widzi, jak wyglądały przedmioty codziennego użytku w tamtych latach, jaka była scenografia na festiwalach.
     - Wcześniej prowadzili Państwo wspólnie programy o podobnej tematyce, lecz pod innymi tytułami, takie jak: "Dyskoteka dorosłego człowieka", "Dozwolone od lat 40.". Czy nie było możliwe trzymanie się jednego tytułu, który firmowałby Państwa poczynania?
     K.Sz.: - Coś trzeba było zmienić. Program "Dozwolone od lat 40" nagrywany był w Sopocie i miał nieco inną formułę. "Videotekę" wzbogaciliśmy o teledyski zagraniczne z lat 80., a w tamtym programie pokazywaliśmy tylko polskie videoklipy.
     M.Sz.: - Gdy jeździliśmy do Sopotu kręcić tak zwanego "Czterdziestolatka", ludzie bardzo często zaczepiali Krzysztofa i w rozmowach nawiązywali do "Videoteki", którą on prowadził w telewizji w latach 80. "Proszę pana, to pan mi pierwszy pokazał Michaela Jacksona", mówili. Wówczas rzeczywiście było to jedyne dostępne źródło zachodniej muzyki z obrazkami. Wtedy zaczęliśmy myśleć o poszerzeniu naszego programu.
     K.Sz.: - Małolaty z tamtych czasów trochę wydoroślały, więc nazwaliśmy nasz program "Videoteką dorosłego człowieka". To zresztą jest nieco prowokacyjnym tytułem. Bo jak już wspomnieliśmy, oglądają nas również nastolatki. Wiemy to z poczty elektronicznej i telefonów, które otrzymujemy. Oni często po raz pierwszy w tym programie widzą Hendrixa, Doorsów, Grechutę albo Niemena. I nagle odkrywają, że ta muzyka z czasów, kiedy jeszcze ich nie było na świecie, jest bardzo dobra.
     - Korzystają Państwo z przepastnych i legendarnych archiwów TVP. Czy w czasie tych poszukiwań udało się ustalić, jaki był pierwszy polski teledysk?
     M.Sz.: - To trudne do ustalenia. W latach 1984 - 1985 prowadziłam w "Jedynce" program "Stare, nowe i najnowsze". I to był ten czas, kiedy zaczęły powstawać pierwsze polskie teledyski. Pokazywaliśmy "Black and white" grupy Kombi w reżyserii Julka Machulskiego, "Ciało" Republiki wyreżyserowane przez Małgosię Potocką. Pamiętam też "Piosenkę młodych wioślarzy", "Mniej niż zero" i "Vademecum skauta".
     K.Sz.: - My wykorzystujemy również fragmenty programów telewizyjnych z lat 60. i 70. To jest niemniej ciekawe, ta epoka przedteledyskowa.
     M.Sz.: - W tych archiwach są rzeczywiście nieprzebrane skarby. Czasami zapomni się o jakiejś piosence czy wykonawcy. Te archiwa przywracają pamięć o nich. Często w czasie poszukiwań naszą uwagę przyciąga coś zupełnie innego niż to, czego szukaliśmy.
     K.Sz.: - Tego się nie tylko słucha. Intrygujące są również obrazki, które prezentują tamtą modę i obyczajowość.
     M.Sz.: - W archiwach są zarejestrowane festiwale w Opolu i Sopocie. Sięgamy też po materiały z festiwalu w Kołobrzegu, bo one również posiadają tę ogromną wartość dokumentalną.
     - Z niewielkimi przerwami wasz zawodowy kontakt trwa już 30 lat. Powiedziałbym: jesteście już tak długo razem... Czy telewidzowie często biorą Was za małżeństwo?
     K.Sz.: - Bardzo często.
     M.Sz.: Nawet dziewczyny z telewizyjnej charakteryzatorni żartują: "A gdzie małżonek, czy zaraz do nas przyjdzie?". Kiedyś na przykład zachorowałam. Mąż w nocy wezwał pogotowie. Przyjechał lekarz, mąż z nim porozmawiał, a ten lekarz w pewnym momencie pyta: "A gdzie pan Krzysztof?"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska