Budowa trwała dwa lata, ale pomysł zrodził się dużo wcześniej.
- Gdy tu po raz pierwszy przyjechałam i weszłam do zaniedbanych młynów Kentzera, zachwyciłam się tym miejscem. Wtedy pomyślałam sobie, że trzeba udostępnić je innym. I tak zrodził się pomysł, że tu powstanie hotel - powiedziała Barbara Komorowska, prezes hotelu.
Droga nie była jednak usłana różami
- Gdybym wiedziała, że tyle pracy będzie mnie kosztować zrobienie tego hotelu, chyba bym się nie zdecydowała. Cały czas pojawiały się techniczne problemy, które musieliśmy przezwyciężać. A to coś odstawało, albo nie pasowało i tak w kółko - opowiada Komorowska. - W zarządzie naszej spółki są same panie, dlatego tym większe było to dla nas wyzwanie.
W budynkach dawnego młyna Kentzera mieści się 98 pokoi, dwa z nich są dostosowane do potrzeb osób niepełnosprawnych. Są tutaj marmurowe schody z kutymi poręczami. W holu można zobaczyć ogromny żyrandol, który zwisa z ostatniego piętra sufitu i sięga prawie do parteru.
- Na nim zamontowano ponad 82 tysiące drobnych kryształków. Robi oszałamiające wrażenie - mówi Gracjan Topczewski, dyrektor hotelu.
Goście mogą już przenocować w hotelu. To jednak nie lada wydatek. W tej chwili pokój kosztuje od 336 zł aż do 640 zł. W cenę wliczone jest śniadanie i sauna.
Kto przede wszystkim ma gościć w hotelu? - Każdy gość jest dla nas cenny. Do Bydgoszczy głównie jednak przyjeżdżają biznesmani i trochę turystów. Naszymi klientami mogą być bydgoszczanie - mówi Gracjan Topczewski. - Mogą tu organizować spotkania, urządzać wesela.
W hotelu znajduje się także SPA oraz restauracja dostępna nie tylko dla gości hotelowych. W przyszłości ma powstać pomost na Brdzie, a zatrzymywać się przy nim będzie tramwaj wodny "Słonecznik".
