- Kanapki i bułki z kurczakiem, serem i szynką sprzedają się najlepiej - przyznaje Krystyna Burda, prowadząca od 15 lat sklepik w Zespole Szkół Ogólnokształcących nr 5 przy ul. Szarych Szeregów. - Jest też popyt na soki owocowe.
>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<
Bo napojów gazowanych i batonów czekoladowych w sklepiku w „piątce”, czy innym sklepiku, prowadzonym w innej szkole, już nie znajdziesz. Od 2 lat w sklepikach szkolnych obowiązują zmiany. Asortyment sprzedawanych produktów reguluje rozporządzenia Ministra Zdrowia. Zmiany zostały wprowadzone, żeby wszystkim wyszło na zdrowie. Możliwy jest zakup wyłącznie kanapek, sałatek, mleka i produktów mlecznych, warzyw i owoców, w tym suszonych (ale bez dodatku cukru), a także napojów, o ile nie mają cukru w składzie.
Sprawdziło się
- Prowadzenie sklepików stanie się nieopłacalne - uważali przedstawiciele Konfederacji Lewiatan, zanim zmiany weszły w życie.
I mieli rację: wielu prowadzących szkolne sklepiki, również w Bydgoszczy, zamknęło interes, bo stracili małych klientów, którzy woleliby kupić colę niż sok marchwiowy, czipsy niż batona z ziarnami. Przyszły zmiany, to ajenci odeszli.
Właściciele sklepików, które przetrwały, mówią, że klientów jest mniej. Nawet znacznie mniej - po drobne zakupy przychodzi czasem 30 procent klientów, w porównaniu z tym, ilu było parę lat temu.
Nie było, nie będzie
W wybranych szkołach nigdy nie było sklepiku. Choćby w SP nr 43 przy ul. Łowickiej. - Ani uczniowie, ani ich rodzice, o niego się też nie upominali - podkreśla Arnold Itrich, dyrektor szkoły. - I wątpię, żeby taki sklepik u nas w najbliższym czasie powstał.
- Sklepiki szkolne działają w 31 szkołach - informuje Marta Stachowiak, rzecznik prezydenta Bydgoszczy. - Promowanie zdrowego odżywiania dzieci to jedno z głównych działań w ramach profilaktyki i promocji zdrowia, zawartych w Strategii Rozwoju Edukacji Miasta Bydgoszczy na lata 2013-2020. Wsparciem dla tych działań jest projekt miejski „Na ścieżkach zdrowia…”.
Jedni uczniowie nadal zaopatrują się w zdrowy towar w szkolnym sklepiku. Inni - wnoszą niezdrowe jedzenie do szkoły. Kupują je np. w pobliskich sklepach. Później, na przerwach, już nawet nie ukradkiem, pałaszują czipsy i czekoladowe batony, popijając pepsi.
Są i takie małolaty, które robią biznes. To znaczy: kupują tanio batony i napoje gazowane w marketach, a potem sprzedają je, czasem o połowę drożej, zainteresowanym koleżankom i kolegom z klasy.
Sympatyczny sklepikarz
Mało gdzie powstają nowe sklepiki szkolne. Tymczasem na jednym z portali darmowych ogłoszeń właśnie pojawił się anons. Poszukiwany jest „sympatyczny sprzedawca do sklepiku szkolnego w Bydgoszczy z orzeczeniem o niepełnosprawności”.
Pracodawca wyjaśnia od razu w ogłoszeniu, dlaczego zatrudni osobę sympatyczną. - Liczę na otwartość, umiejętność rozmowy z młodzieżą i utrzymywanie dobrych relacji zarówno z uczniami, jak i pracownikami szkoły.
INFO Z POLSKI 09.11.2017 - przegląd najciekawszych informacji ostatnich dni w kraju