Choć nowy harmonogram funkcjonuje od kilku dni, jest dostępny na przystankach i stronie ZDMiKP, to wciąż wiele osób w mediach społecznościowych pyta o to, jak dojechać w poszczególne rejony miasta. Niestety, w niektóre miejsce w najbliższych dniach żaden autobus nie dotrze.
W piątek wieczorem poinformowano, że zostaje wprowadzony nowy rozkład jazdy oparty o dostępne zasoby towarowe. – Na czas awaryjnej organizacji nie przewiduje się obsługi komunikacyjnej następujących rejonów: Myślęcinka i Podkowy, Portu Lotniczego, os. Zawisza, wszystkich linii międzygminnych, ul. Cmentarnej, ul. Kamiennej i osiedla Eskulapa – przekazano w komunikacie.
– Na liniach podmiejskich żadnego autobusu zastępczego i czy kogoś to interesuje? – pyta jeden z mieszkańców. – Dlaczego zamiast niepotrzebnie gmatwać i udziwniać komunikację zastępczą, nie została ona zbudowana na podstawie tras linii nocnych? Tak naprawdę wystarczy tylko zwiększyć częstotliwość kursowania i gotowe – przekonuje inny. O to, jak przygotowywany był awaryjny układ komunikacyjny i czemu nie można dojechać w niektóre części miasta transportem publicznym zapytaliśmy drogowców.
Więcej autobusów nie ma
– To nie jest pytanie do mnie, trzeba byłoby spytać kierowców, dlaczego wyłączyli część miasta z komunikacji. To rozwiązanie awaryjne, związane z sytuacją, która wystąpiła niespodziewanie – ze strajkiem kierowców – uważa Tomasz Okoński, rzecznik ZDMiKP.
– To jak został stworzony rozkład i konieczność wyłączenia części linii wynika tylko i wyłącznie z ograniczeń taborowych. Szukamy nowych przewoźników, co pozwoliłoby wzmocnić obecny tabor, którym dysponujemy – dodaje. Rozmowy na ten temat już trwają. Rozwiązanie wymaga jednak odpowiedniego przygotowania logistycznego. Nowi kierowcy, spoza Bydgoszczy, musieliby choćby nauczyć się poszczególnych tras.
Na razie zmiany w rozkładzie jazdy nie są przewidywane. Wznowienia połączeń zażądał wójt gminy Białe Błota, który chce przywrócenia kursowania czterech linii międzygminnych. Jeśli nie będzie to możliwe, oczekuje od organizatora transportu zapewnienia dojazdów w godzinach pracy, od 6 do 8, od 14 do 17 i od 22 do 23.
Obecnie wszystkie przewozy w mieście realizuje firma Irex-Trans, która dysponuje blisko 50 autobusami. Spółka poszukuje kierowców, którym za pracę w Bydgoszczy oferowana jest wyjątkowo atrakcyjna stawka. – Najgorsze jest to, że tym pracownikom, którzy chcą tu jeździć, proponują 60 zł na godzinę, a nam 16,80 zł – stwierdza Andrzej Arndt, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej.
Twarde stanowiska
Pracownicy MZK zapowiadają, że nie odpuszczą, dopóki nie zostanie podpisane porozumienie o podwyżkach o 1000 zł brutto. – Jesteśmy jednością i nie cofniemy się ani o krok – przekonują od piątku. Stanowisko ratusza jest również nieugięte. Jak czytamy na stronie miasta, spór toczony jest na linii pracownicy-zarząd MZK, a całkowite zatrzymanie komunikacji jest nielegalne i nie pozwoliło na czas zmniejszyć niedogodności dla mieszkańców.
– Decyzja o tym, kiedy strajk się skończy należy do organizatorów niezapowiedzianego strajku z pominięciem przepisów prawa krajowego. Komunikacja zastępcza będzie kursowała tak długo jak to będzie konieczne i będzie stopniowo wzmacniana – informuje Urząd Miasta Bydgoszczy.
W obecnej sytuacji mieszkańcy radzą sobie jak mogą. Na Facbeooku powstała nawet grupa „Podwózki Bydgoszczy”, gdzie oferowane są dojazdy w różne części miasta. W ten sposób niektórzy dostają się do pracy.
