„Krótko po godz. 22 na ulicy 23 Stycznia rozrywkowi panowie najechali zabawnie na kota, przeciągnęli go jeszcze kilka metrów autem i zostawili brodzącego w krwi. Kiedy dotarłam tam po zaledwie kilku minutach, kot już nie żył” - pisze na Facebooku Joanna Magdzińska, która z ramienia fundacji „Siedem życzeń” działa jako inspektor ochrony praw zwierząt.
Ten wpis, do którego dołączono zdjęcia przejechanego kota, wywołał lawinę komentarzy internautów.
„Ludzi coraz więcej, człowieka coraz mniej” - napisał jeden z nich. Inny dodał: „Ciekawy jestem finału”
Śmiertelne potrącenie zwierzaka widzieli świadkowie. Zapamiętali, że kierowca jechał autem audi, spisali też numer rejestracyjny samochodu.
- Zgodzili się w tej sprawie zeznawać na policji - podkreśla „Pomorskiej” Joanna Magdzińska.
Policjanci zostali wezwani na miejsce zdarzenia. - Zawiadamiający twierdzili, że kot został umyślnie przejechany. Funkcjonariusze spisali dane świadków. Prowadzą czynności wyjaśniające - potwierdza Maciej Szarzyński, pełniący obowiązki oficera prasowego policji.
Joanna Magdzińska w tej sprawie na komendzie policji zeznawała w środę późnym popołudniem. Liczy na to, że funkcjonariusze przejrzą nagrania z monitoringu, na których może być widać zdarzenie. Chce, aby kierowca został ukarany za nieudzielenie pomocy przejechanemu zwierzęciu.
Ustawa o ochronie zwierząt w art. 25 na kierowców, którzy potrącą zwierzę, nakłada obowiązek udzielania mu pomocy lub zawiadomienia odpowiednich służb. Jeśli tego nie zrobią może grozić im grzywna lub kara aresztu. Jak się zatem zachować w takiej sytuacji?
- Zatrzymać się i najpierw zadbać o własne bezpieczeństwo, czyli m.in. wystawić trójkąt ostrzegawczy. Zwierzęcia lepiej nie dotykać, tylko zawiadomić straż miejską, policję lub wydział zarządzania kryzysowego - mówi Mateusz Cieślakiewicz, leśniczy lasów komunalnych.
W statystykach odnotowano, że w 2016 roku na terenie miasta było 27 kolizji samochodów z dzikimi zwierzętami.
- Najczęściej do takich kolizji dochodzi na ulicy Miłoleśnej i Trasie Średnicowej. Z moich obserwacji wynika, że niestety większość kierowców w takiej sytuacji odjeżdża z miejsca zdarzenia bez zawiadamiania odpowiednich służb - dodaje leśniczy Cieślakiewicz.
Zobacz na plus.pomorska.pl:
Zabił, posiedział. Po siekierezadzie umrze w celi
Piramida finansowa w Nakle. Poszkodowane: „Straciłyśmy pół miliona” [zdjęcia]
6 milionów złotych zarobią Bydgoskie Zakłady Elektromechaniczne Belma
Pośpieszny do Kultury - odcinek 2.