To niewyobrażalna tragedia. Dziś pogrzeb 58-letniego kolekcjonera. Śledztwo jeszcze trwa, bo trzeba poczekać na opinię biegłego balistyki, ale w prokuraturze, po zebraniu materiału dowodowego i jego analizie, nabrali już przekonania, że gdy doszło do postrzelenia, to broń była w rękach poszkodowanego. Podstawą do takiego wniosku są i wyniki sekcji, i oględziny miejsca zdarzenia w pizzerii. Ślady prochu znaleziono na stoliku, a - jak już napisaliśmy - nie na rękach świadka - znajomego Mirosława R. - Bezpośrednią przyczyną śmierci Mirosława R. był rozległy uraz wielonarządowy w okolice klatki piersiowej z postrzału z bardzo bliskiej odległości - mówi Mirosław Orłowski, prokurator rejonowy.
Nabój był śrutowy, trzymilimetrowy. Prokurator w rozmowie z „Pomorską” kilkakrotnie powtarza, że poszkodowany sam trzymał pistolet. Pytanie, na które nie znamy odpowiedzi, dlaczego doszło do wystrzału. Śledczy przyjmują, że to był nieszczęśliwy wypadek, a nie samobójstwo. R. chwalił się przecież bronią i pokazywał ją koledze. Prokurator będzie jeszcze dociekać, prosząc biegłego o informację, czy mogło być tak, że broń sama wystrzeliła.
Nadal nie wiadomo, skąd R. wziął broń, o której mówi się, że to tzw. przerabiana sygnałówka. Czyja była? Jaki model? Prokurator nie podaje nazwy. Zdradza tylko, że była z czasów wojennych i do tego niemiecka.
ZOBACZ KONIECZNIE. Strzał w pizzerii w Chojnicach. Nie żyje mężczyzna [zdjęcia, wideo]
Przypomnijmy, w sekcji, która była przeprowadzona w Bydgoszczy, wziął udział biegły balistyk. To jego opinia jako fachowca ma decydujące znaczenie w prowadzonym śledztwie. Jej uzupełnieniem są oczywiście wyniki badań i wizja dokonana na miejscu zdarzenia. Jedno nie budzi wątpliwości, broń, nawet ta kolekcjonerska, wymaga ostrożności.