Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Czołowie sąsiedzi martwią się o zwierzęta jednego z gospodarzy

Jadwiga Aleksandrowicz
Sąsiedzi jednego z mieszkańców Czołowa, uważają, że hodowanym przez niego zwierzętom dzieje się krzywda. Komisje tego nie potwierdzają.

www.pomorska.pl/radziejow

Więcej informacji z Radziejowa i okolic znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/radziejow

- Jest zima, zwierzęta stoją na śniegu, są głodne. Nie tylko konie, ale i bydło - zaalarmowała nas jedna z mieszkanek Czołowa. w gminie Radziejów. Jak podkreśliła, wielokrotnie interweniowała Straż dla Zwierząt, ale gospodarz nie wpuszcza na ogrodzoną bardzo lichą posesję jakiejkolwiek komisji. Według naszej Czytelniczki, hodowane przez mężczyznę zwierzęta są głodne i wychudzone.

Skontaktowaliśmy się z Urzędem Gminy w Radziejowie.

- Znamy tę sprawę od czterech lat. Sama tam jeździłam. Nigdy pan Stanisław P. nie chciał nas wpuścić na swoją posesję. Jeździli tam także weterynarze. Jak dotąd nie potwierdzały się doniesienia, że zwierzęta są w złej kondycji - mówi Arleta Brochocka, sekretarz gminy Radziejów. Obiecała natychmiast wysłać komisję do gospodarstwa w Czołowie.

Po wizji lokalnej pani sekretarz poinformowała nas, że do Czołowa udał się pracownik urzędu i weterynarz.

- Mam notatkę z tej wizyty. Pan Paweł Jasiński, doktor nauk weterynaryjnych napisał, że zwierzęta są w dobrej kondycji, nie wymagają interwencji lekarza, choć trzymane są w prymitywnych warunkach szałasowo - wolnowybiegowych. Mają co jeść i pić oraz gdzie się schronić. Opiekuje się nimi opłacany przez gospodarza sąsiad - mówi sekretarz Brochocka.
W gospodarstwie znajdują się dwa ogiery, 6 sztuk bydła, ok. 40 sztuk trzody chlewnej i pies.
- Weterynarz zaznaczył jednak, że prawdopodobnie pomocy potrzebuje ponad siedemdziesięcioletni gospodarz posesji. Jego zdaniem, jest wychudzony, w marnej kondycji fizycznej i niewykluczone, że chory - nie ukrywa przedstawicielka Urzędu Gminy.

Jeszcze tego samego dnia powiadomiono o sytuacji Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej. Pracownice GOPS udały się do Czołowa, ale nie zostały wpuszczone na posesję. Nie po raz pierwszy.

- Od lat mamy problem w tym panem, bo wiemy, że mieszka w bardzo trudnych warunkach - mówi Elżbieta Radzimska, kierownik Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej. - Wójt wielokrotnie proponował pomoc, chciał oddelegować pracowników, żeby zrobili jakieś remonty, porządne ogrodzenia dla zwierząt, ale gospodarz nie wyrażał na to zgody. W ogóle nie życzy sobie jakiejkolwiek pomocy z naszej strony. Powtarza, że jeśli będzie czegoś potrzebował, sam się zgłosi - mówi kierowniczka GOPS. Podkreśla, że dopóki żyła matka gospodarza, przedstawiciele urzędu czy GPS bez problemu wchodzili na posesję. Teraz udają się tam w asyście policji, a i tak niewiele są w stanie wskórać.

Gmina swego czasu wystąpiła do sądu o ubezwłasnowolnienie mężczyzny, ale sąd się nie zgodził, bo gospodarz jest poczytalny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska