Ostatnie 500 metrów drogi biegnącej przez Dworzysko, w kierunku Gruczna to istny slalom. Dodatkowym utrudnieniem jest spadek, jednak nie na tyle duży, aby pojawiała się tam piaskarka, o którą co jakiś czas i tak zabiegają mieszkający tam. Jest jeszcze coś, co sprawia, że na wysokości domu z numerem 52 tak często dochodzi do kolizji. - Kilkadziesiąt metrów poniżej jest rów z wodą - wyjaśnia Jerzy Dzbanuszek z Dworzyska. - To przez niego w tym miejscu jest tak ślisko.
Takie zdarzenia jak to wczoraj nikogo już nie dziwią. Krótko przed godz. 9 aptekarka z Gruczna straciła panowanie nad kierownicą uderzył w skarpę. Chwilę potem, jadący w kierunku Świecia mercedes, zakręcił się na jezdni, przeskoczył barierę energochłonną i uderzy w dom. - Gdy usłyszeliśmy huk od razu domyśliliśmy się co się stało - mówi Piotr Walenczykowski, który w tym czasie był w pokoju z żoną i synem. - Szczęście, że nie przebił się na drugą stronę, bo taką sytuacje też już mieliśmy.
Za szybko
Jadący do pracy trzej mężczyźni twierdzą, że w chwili kolizji wskazówka prędkościomierza nie wskazywała więcej jak 40 km na godzinę.
W takie zapewnienia nie wierzy Marek Soska, dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg w Świeciu. - Jadąc z dozwoloną prędkością, a więc "40" nie ma możliwości przeskoczenia wysokiego krawężnika, nie mówiąc już o staranowaniu bariery - przekonuje.
Jednocześnie przyznaje, że firma, która przy okazji remontu drogi podniosłą ja o kilkadziesiąt centymetrów powinna to samo uczynić z barierą. Dlaczego tego nie zrobiono? - Nie wiem. Inną rzeczą jest to, że w tym miejscu, zgodnie z przepisami, nie powinno być takiego zabezpieczenia - broni się. - Wymusili je mieszkańcy wskazujący na liczne wypadki w tej okolicy, zawsze powodowane zbyt dużą prędkością - podkreśla.
Za kilka dni bariera zostanie zdemontowana i ustawiona na prawidłowej wysokości.