42-metrowe mieszkanie na bydgoskich Bartodziejach, a w nim Patrycja i Rafał Czerwińscy, rodzice czworaczków
Nawet, jak chłopcy śpią, to mama i tata mają co robić. Pralka chodzi non stop. Potem prasowanie. A jak się młodzi obudzą - karmienie, przewijanie. No i i przytulanie.
- To ostatnie jest najfajniejsze - mówią rodzice.
Prawie normalne życie
Adam, Bartosz, Michał i Piotr właśnie skończyli dwa miesiące. Bracia Czerwińscy szybko rosną i rozwijają się prawidłowo. Pierwsze półtora miesiąca spędzili w szpitalu.
Wyszli z niego, gdy osiągnęli prawidłową wagę. Od prawie 3 tygodni mieszkają wreszcie z mamą i tatą. W gabinetach lekarskich bracia bywają jednak regularnie. Wczoraj byli znowu u lekarza. - Ale tylko na standardowej kontroli - dodaje tata. - I wszystko jest w porządku.
Rodzice przeszli już do porządku dziennego z tym, że przespać całą noc to jedynie marzenie. - Idzie się przyzwyczaić - śmieje się pani Patrycja. - Wiedziemy już normalne życie. No, powiedzmy: takie w miarę normalne.
Tata na urlopie
Mąż, jak jeszcze była w poczwórnej ciąży, planował, że kilka tygodni po urodzeniu się synków pewnie powróci do pracy, a żona zajmie się smykami. Nic z tego. Roboty przy jednym noworodku jest wiele, a państwo Czerwińscy mają jej cztery razy tyle.
Pan Rafał wróci do pracy dopiero wtedy, gdy wykorzysta urlop. Teraz jest na tzw. opiekuńczym. Potem planuje wziąć tacierzyński. Grunt to dobra organizacja. - W dzień razem opiekujemy się maluchami - przyznaje tata czworaczków.
Nocą - na zmiany.
- Najpierw żona kładzie się na sześć godzin. Potem, niestety, ją budzę. Ja się kładę, a ona dyżuruje przy małych - opowiada dumny ojciec. - Da się wytrzymać.
Spacer w sześcioro
Da się też jeździć z czworgiem dzieci na spacery. - Trzy razy już byliśmy na dworze - wspomina pan Rafał. - Mamy dwa wózki bliźniacze. Jeden pcha żona, a drugi ja.
Są dwa podwójne wózki, a łóżeczek ile? - Cztery, ale na razie tylko dwa rozstawione - odpowiada Czerwiński. - Nie mamy miejsca, żeby rozłożyć wszystkie. Teraz chłopcy śpią, podobnie, jak w wózkach, po dwóch w jednym.
Najczęściej - Michaś obok Bartka, a Piotruś przy Adasiu. Zamiany miejsc są jednak dozwolone. Już widać, że chłopcy będą mieli różne charaktery. Piotrek, największy, jest najspokojniejszy. Michaś, ten najdrobniejszy, jest najbardziej żwawy. Wszyscy bracia zaczynają rozpoznawać rodziców pochylających się nad łóżeczkami. I uśmiechać też się zaczynają.
Miasto obiecało państwu Czerwińskim, że dostaną większe mieszkanie z zasobów miejskich. Na razie cisza. Nie tylko mieszkanie jest za małe dla 6-osobowej, młodej rodziny. - Samochód też - przyznaje pan Rafał. - Gdy musimy jechać na przykład do lekarza, prosimy kogoś z rodziny albo znajomych, żeby pojechał z nami swoim samochodem. Auto mamy, ale czworo dzieci, nawet takich malutkich, się w nim nie zmieści.
Pan Rafał już dobre pół roku próbuje sprzedać auto, by kupić większe. Na razie chętnego nie ma.
Czytaj e-wydanie »