Informowaliśmy już, że ratusz zamierza zastąpić parkometrami inkasentów zbierających opłaty za postój samochodów na miejskich ulicach. Powodem takiej decyzji jest brak pieniędzy.
Parkingowi zatrudnieni są w ramach robót publicznych, refundowanych przez urząd pracy. Niestety, PUP otrzymał w br. na walkę z bezrobociem kilkakrotnie mniej pieniędzy niż w latach ubiegłych. Co gorsza, większość środków została już wykorzystana.
Ratusz nie chce zwalniać parkingowych. Zamierza czekać do momentu, aż wygasną im umowy o pracę.
Lepiej zapłacić z budżetu
Radny Andrzej Kieraj złożył w tej sprawie interpelację do prezydenta Ryszard Brejzy. Zauważył, że zakup parkometrów nie był wcale planowany w tegorocznym budżecie.
Zasugerował więc, by środki na parkometry przeznaczyć na dalsze zatrudnienie parkingowych. - Należy przetrzymać przejściowe trudności. No bo co jest ważniejsze, człowiek czy technika? - zauważył radny.
Zdaniem Kieraja, miasto powinno wspólnie z urzędem pracy podjąć działania, żeby nie dopuścić do zmniejszenia zatrudnienia w ramach prac interwencyjnych.
Za duże straty
Prezydent odpowiedział na interpelację. Wyliczył, że dochody z opłat parkingowych oraz koszty utrzymania stref przy zatrudnieniu bez refundacji z PUP obecnej liczby inkasentów spowodują spore straty w budżecie miasta.
Nie da się też załatwić problemu poprzez ograniczenie liczby inkasentów, bo garstka ludzi nie będzie w stanie sprawnie obsłużyć wszystkich parkingów i zaczną się narzekania kierowców.
Kieraj nie jest zadowolony z takiej odpowiedzi. - W mieście gdzie panuje duże bezrobocie, likwiduje się miejsca pracy. Nie możemy dopłacać do inkasentów? Dlaczego? Przecież inni tak robią. Na utrzymanie inkasentów pieniędzy nie ma, a na zakup parkometrów są? Ratusz robi wiele, żeby tak naprawdę nie zrobić nic - skomentował radny.
Czytaj e-wydanie »