Sterta gumowych masek znajduje się w zagajniku, po północnej stronie ulicy Fordońskiej, tuż za ogrodzeniem firmy Remondis. Kilkadziesiąt filtrów węglowych w gumowych oprawach jest przemieszanych z drelichowymi torbami żołnierskimi.
- Coś tu chyba jest nie tak - pan Michał, mieszkaniec Siernieczka pochyla się z niedowierzaniem nad stertą masek. - Sprzęt wojskowy nie powinien się przecież tak walać byle gdzie - mężczyzna dokonał znaleziska niedawno, podczas spaceru w lesie.
Co więcej, na torbach, w których znajdowały się maski, są nazwiska żołnierzy oraz ich stopnie. Sprzęt był przypisany w większości do szeregowych i sierżantów. Większość porzuconych masek była własnością 14 kompanii zabezpieczeń Plutonu Ochrony i Regulacji Ruchu. Jednostki o takiej nazwie nie istnieje już od kilku lat.
Osetno. Wyrzucił śmieci do lasu. W worku było nazwisko i adres żony
- To prawdopodobnie wyposażenie wycofane z eksploatacji - wyjaśnia Marek Chmiel, rzecznik Pomorskiego Okręgu Wojskowego. - Gumowe maski gazowe mają określony termin przydatności. Gdy się kończy, trafiają do Agencji Mienia Wojskowego. I ta agenda zajmuje się ich dalszą sprzedażą.
Masek przeciwgazowych nie można tak po prostu kupić od armii.
- To militaria koncesjonowane - tłumaczy Małgorzata Golińska, rzecznik AMW. - Mogą być sprzedane tylko w przetargu podmiotom, działającym na podstawie koncesji. Firma, która przejmie tego rodzaju wyposażenie, musi przedstawić poświadczenie, że zostało ono zutylizowane z zachowaniem wszystkich procedur. Sprawdzimy dokumentację przetargową z ostatniego czasu - dodaje rzecznik.
- To oczywiste, że nie wolno zaśmiecać lasów - mówi Jarosław Wolski, ze Straży Miejskiej w Bydgoszczy. - Jeżeli jednak dodatkowo doszło do naruszenia ustawy o ochronie danych osobowych, to powinna zając się tym policja.
Do tej sprawy powrócimy na łamach "Pomorskiej".
Czytaj e-wydanie »