Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W lesie pod Bydgoszczą zamordował prostytutkę i jej klienta. Wciąż jest wolny. Już niedługo?

Maciej Myga [email protected] tel. 52 326 31 51
Wiosna 2010 roku, obwodnica w Makowiskach. Mundurowi zatrzymali samochód klienta prostytutki. Zdaniem policji była to akcja poprawiająca bezpieczeństwo na krajowej "dziesiątce”, zdaniem "tirówek”, próba wymuszenia zeznań
Wiosna 2010 roku, obwodnica w Makowiskach. Mundurowi zatrzymali samochód klienta prostytutki. Zdaniem policji była to akcja poprawiająca bezpieczeństwo na krajowej "dziesiątce”, zdaniem "tirówek”, próba wymuszenia zeznań Maciej Myga
Czy zagadka podwójnego zabójstwa w lesie pod Bydgoszczą zostanie wreszcie rozwiązana? Po trzech i pół roku śledztwa nadal nie udało się zatrzymać mordercy, choć nieoficjalnie dowiedzieliśmy się o nowych dowodach, które zdobyła policja.

Ciała dwóch zamordowanych osób - młodej prostytutki i jej klienta, pracownika jednej z podbydgoskich firm, produkujących meble - znalazł grzybiarz w lesie w okolicach obwodnicy (drogi krajowej nr 10), w pobliżu Makowisk i Stryszka. Widok był makabryczny - 19-letnia dziewczyna została wielokrotnie poraniona nożem, poderżnięto jej gardło. 29-letniego mężczyznę, który prawdopodobnie próbował się bronić, dwa razy postrzelono - w szyję i rękę. Jemu też zabójcy podcięli gardło.

Przeczytaj również: Mamy nowe, sensacyjne wieści o zbrodni na obwodnicy w Makowiskach koło Stryszka [zdjęcia]

Podejrzani, ale nie winni

Rozpoczęło się śledztwo. Niespełna trzy tygodnie później kryminalni zatrzymali dwóch podejrzanych, handlarzy z Lubartowa, jadących po kupione w Szczecinie auto. Policjanci dotarli do filmu z kamery monitoringu pobliskiej stacji benzynowej. W dniu morderstwa mężczyźni mieli tam rozmawiać z bliską znajomą ofiary, także tzw. tirówką. Co ciekawe - młoda kobieta po zabójstwie zapadła się pod ziemię. Podejrzewano, że za dużo wiedziała, dlatego sprawcy mogli ją uprowadzić albo zlikwidować. Oficjalnie uznano ją za zaginioną.

Piotr D. i Wojciech J. trafili do aresztu śledczego. Bydgoszczanin, który przebywał z jednym z nich w celi, opowiedział nam, że podejrzany o zbrodnię był przekonujący, mówiąc o swojej niewinności. Do redakcji docierały jednak także informacje o rzekomych dowodach na winę mężczyzn. Były policjant i jego kolega - ochroniarz mieli należeć szajki stręczycieli, werbować dziewczyny za wschodnią granicą.

Żeby udowodnić winę handlarzy, prowadzący dochodzenie musieli mieć mocne dowody. Najważniejsze było badanie próbek DNA, znalezionych w lesie. Na miejscu zbrodni znaleziono ponad sto różnych śladów biologicznych, w tym DNA, które nie należało do ofiar. Musieli je porównać z próbkami pobranymi od podejrzanych. Badali też ślady w ich samochodzie i odzież. Nie znaleźli niczego, co mogłoby potwierdzić tezę o udziale handlarzy w makabrycznej zbrodni.

Czytaj też: Sprawa podwójnego zabójstwa pod Stryszkiem: - Prostytutko, kup odblaski...

W listopadzie 2009 roku Wojciecha J. i Piotra D. zwolniono z aresztu, po zażaleniu ich obrońców na decyzję o tymczasowym aresztowaniu. Pozostawali co prawda pod zarzutem morderstwa, ale sąd uznał, że policja i prokuratura nie mają wystarczających dowodów, a nagranie z monitoringu niczego nie rozstrzyga.

Kolejnym ciosem dla detektywów były wyniki pierwszej analizy DNA. Ślad, który nie należał do ofiar, nie należał też do podejrzanych. Zdaniem ekspertów w ogóle był trudny do interpretacji. Mógł pochodzić od osoby, która była w tym samym miejscu wcześniej - dzień, dwa, tydzień.

Prokuratura jednak nie dawała za wygraną, twierdząc, że sąd postąpił pochopnie, zwalniając mieszkańców Lubartowa. Czekała na kolejne ważne opinie - w tym ekspertyzę balistyczną.

Akcja "jagodzianka"

Wiosną 2010 roku, kiedy prokuratura już wiedziała, że nie udowodni winy handlarzom, policja przypuściła szturm na prostytutki z obwodnicy, chcąc za wszelką cenę wydobyć od nich informacje na temat zabójstwa, jakikolwiek trop.

Przez kilka tygodni obwodnica pod Bydgoszczą była najlepiej kontrolowaną trasą w województwie. Tirówki opowiadały, że funkcjonariusze jeździli za nimi po lesie, podchodzili do klientów, każąc im "sp..ć". Utarg był coraz mniejszy, bo zmotoryzowani bali się stawiać auta przy trasie lub w lesie. Mundurowi błyskawicznie podjeżdżali i karali ich wysokimi mandatami.

Policjanci nie przyznali się do wywierania nacisku na potencjalnych świadków. Tłumaczyli, że krajowa "dziesiątka" to niebezpieczna droga, na której dochodzi do wielu wypadków, w tym śmiertelnych. A prostytutki, nie dość, że stwarzają zagrożenie dla kierowców, to jeszcze narażają swoje życie. Biuro prasowe komendy wojewódzkiej podkreślało, że funkcjonariusze dbają o bezpieczeństwo i dlatego przyjeżdżają na obwodnicę codziennie. Co warte podkreślenia - nie tylko radiowozami, ale i nieoznakowanymi autami i po cywilu.

Akcja trwała, nie przynosiła żadnych rezultatów, a "jagodzianki" (tak same mówią o sobie) były coraz bardziej zdeterminowane. Kiedy jednak zdecydowały się zatrudnić adwokata, policyjne sankcje ustały (choć trasa do tej pory jest niebezpieczna).

W sierpniu prokuratura oczyściła z zarzutów mieszkańców Lubartowa, całkowicie wykluczając ich z kręgu podejrzanych. Wojciech J. i Piotr D. wystąpili o odszkodowanie za niesłuszne zatrzymanie i aresztowanie. Jesienią ubiegłego roku Sąd Okręgowy w Bydgoszczy wydał wyrok w tej sprawie. Nakazał Skarbowi Państwa wypłacenie mężczyznom po 60 tysięcy złotych zadośćuczynienia. Nie zgodził się jednak zaspokoić dodatkowych roszczeń. Występujący o 50 tysięcy złotych odszkodowania Piotr D. otrzymał jedynie dwa tysiące, a Wojciech J., choć żądał ponad 16 tysięcy złotych, ani grosza. Obaj zapowiadali, że odwołają się od wyroku.

Śledztwo stanęło w martwym punkcie. W grudniu 2010 roku, po przesłuchaniu ośmiuset świadków, analizie billingów stu osób, szeregu fachowych analiz, formalnie je umorzono.

Zobacz też: Znajdą mordercę ze Stryszka?

Mają DNA i nowe dowody

Mimo to, prokuratura jest przekonana, że kiedyś zabójca wpadnie w pułapkę. Zdaniem prowadzących dochodzenie, to bardzo prawdopodobne, że niezidentyfikowane DNA należy do niego. Potwierdza to praktyka laboratorium kryminalistycznego w Bydgoszczy. Wciąż do jego bazy wpływają nowe próbki DNA podejrzanych z całego kraju. Dzięki nim udało się rozwiązać szereg zagadek kryminalnych, także po wielu latach od popełnienia przestępstwa.

Nie przerywają pracy kryminalni z Bydgoszczy. O pomoc poprosili niedawno znanego profilera z Krakowa - Bogdana Lacha. Psycholog był już na miejscu zbrodni, wkrótce zamierza stworzyć profil mordercy. Czy pomoże on policjantom? To prawdopodobne, bo do tej pory wskazówki Lacha dały efekty w blisko 180 przypadkach.

Tymczasem na osobę, która przekaże wiarygodne informacje o mordercy czeka nagroda pieniężna - 7 tysięcy złotych, ufundowana przez komendanta wojewódzkiego policji. Jest także kolejny dowód - zdjęcie ofiary rzekomo opublikowane w internecie.

Czy informacja przekazana przez jedną z lokalnych gazet to bluff zainspirowany przez policję? Nie wiadomo, choć nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że kryminalni obserwują osobę, która być może ma jakiś związek z zabójstwem sprzed trzech i pół roku.

Wiadomości z Bydgoszczy

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska