W zorganizowanym w urzędzie marszałkowskim spotkaniu, bo i tam trafiły protesty mieszkańców, udział wzięli nie tylko mieszkańcy i władze gminy Dąbrowa Chełmińska. Marszałek zaprosił też przedstawicieli gminy Zławieś Wielka i miasta Bydgoszczy oraz "winowajców" całego zamieszania: planistów wojewódzkich i gości z Polskich Sieci Energetycznych.
Bo linia wysokiego napięcia 2x400kV relacji Grudziądz - Jasieniec dotknąć ma nie tylko mieszkańców Nowego Dworu, także Bolumina, Wałdowa Królewskiego, Reptowa, Margonina i innych miejscowości. Ale to w Nowym Dworze zawiązało się Stowarzyszenie Ruch Społeczny "Eko-Życie". Zapisało się ponad 100 mieszkańców wspomnianych wsi.
Czytaj: Nowy Dwór nie chce żyć pod prądem
Swe protesty wysłali m.in. do wszystkich posłów z regionu. Jacek Klinger, prezes stowarzyszenia, powołując się na wyniki badań uczonych z krajów Europy Zachodniej przekonywał, że linia energetyczna tak dużej mocy wywołuje zaburzenia snu, bóle i zawroty głowy, zmiany ciśnienia krwi, białaczkę, zwłaszcza u dzieci. W innych krajach buduje się linie co najmniej 600 metrów od siedzib ludzkich, lub prowadzi się głęboko pod ziemią.
- A polskie prawo pozwala, by druty na 80-metrowych słupach biegły kilkadziesiąt metrów od naszych domów - argumentował prezes Jacek Klinger.
W ich sprawie interpelację w sejmie złożyła już poseł Anna Bańkowska. Zareagował też marszałek województwa, organizując przedwczoraj wspomniane już spotkanie w Toruniu.
Konsensus osiągnięty. Tak o spotkaniu powiedziała nam Beata Krzemińska, rzecznik prasowy urzędu marszałkowskiego. -Będą następne spotkania w tej sprawie.
Zadowolenia nie ukrywają prezes Eko-Życia Jacek Klinger oraz Radosław Ciechacki, wójt gminy Dąbrowa Chełmińska. Powiedzieli: - Przekazaliśmy nasz projekt poprowadzenia linii 2x400kV lasami. Kolejne spotkanie w tej sprawie odbędzie się 4 kwietnia u nas w urzędzie, a 10 kwietnia ponownie u pana marszałka w Toruniu.
Czytaj e-wydanie »