Rozpoczęcie rekonstrukcji dachu było konieczne ze względu na zagrożenie katastrofą budowlaną. Więźba dachowa była bowiem w niektórych miejscach tak spróchniała, że w każdej chwili mogła się zawalić. Przez nieszczelne pokrycie dachu
do środka kościoła lała się woda
W czasie roztopów w farze stały więc wiadra. W tej sytuacji parafia pod wezwaniem św. Jana Chrzciciela rozpoczęła remont, choć, jak przyznaje proboszcz ks. dr Bolesław Cieślak, na planowane roboty konserwatorskie i budowlane, nie wystarcza pieniędzy.
Ponieważ kościól jest zabytkiem, parafia dostała dotację od wojewódzkiego konserwatora zabytków. To tylko 100 tysięcy złotych.
Z pomocą przyszła także Rada Miasta, przyznając dofinansowanie na prace konserwatorskie i budowlane w wysokości 80 tysięcy złotych. Tych pieniędzy parafia jeszcze nie dostała. Kiedy zostaną przekazane? Andrzej Chmielewski, dyrektor biura prasowego magistratu zapewnia, że jeszcze w lipcu. - Obecnie przygotowywane są umowy - dodaje.
Szacunkowy koszt
koniecznych do przeprowadzenia w farze robót to około 1 mln 500 tysięcy złotych, w tym na remont dachu potrzeba 800 tysięcy złotych. Z własnych funduszy parafia nie jest w stanie pokryć tych wydatków. - Parafianie ze starej części miasta to z reguły bezrobotni, emeryci i renciści, a do kościoła uczęszcza regularnie około 500 osób - mówi ks. proboszcz Bolesław Cieślak.
Świątynię mogą w tej sytuacji uratować jedynie datki od mieszkańców i wsparcie sponsorów. W najbliższych dniach ks. proboszcz Bolesław Cieślak zamierza zwrócić się do największych firm w mieście z prośbą o pomoc i obiecuje, że wszyscy fundatorzy zostaną uwiecznieni wpisem na kamiennej tablicy w kruchcie. Jeśli jednak nie uda się ta misja, remont dachu, wykonywany przez firmę z Nowego Targu, będzie musiał być przerwany.
**
