MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W Polsce mają zniknąć okna życia. ONZ po latach dopatrzyła się naruszenia prawa

Katarzyna Piojda
Okno życia przy ul. Gdańskiej w Bydgoszczy, u sióstr klarysek. Okno ma ogrzewanie i alarm. Ten się włącza po paru sekundach od pozostawienia dziecka w kołysce. Sygnał usłyszy zakonnica, która powiadomi odpowiednie służby.
Okno życia przy ul. Gdańskiej w Bydgoszczy, u sióstr klarysek. Okno ma ogrzewanie i alarm. Ten się włącza po paru sekundach od pozostawienia dziecka w kołysce. Sygnał usłyszy zakonnica, która powiadomi odpowiednie służby. Dariusz Bloch
Okna życia działają najczęściej przy klasztorach, domach dziecka albo szpitalach. Gdy matka nie chce wychowywać dziecka, może je zostawić w specjalnej kołysce. Anonimowo, bez tłumaczenia, dlaczego tak zrobiła.

W ciągu ostatnich paru lat było parę takich przypadków. U nas w regionie funkcjonują cztery okna.

Komitet Praw Dziecka ONZ uważa, że takie miejsca odbierają dziecku szansę poznania biologicznych rodziców. To dlatego powinny zniknąć. Tak pisaliśmy 3 lata temu. Sprawa wraca jak bumerang. Właśnie powróciła ze zdwojoną siłą.

Przeczytaj także: Mały chłopczyk z Torunia trafił do okna życia. Przyniosła go babcia

Prawda po latach

ONZ wzywa Polskę do likwidacji okien życia i promowania innych rozwiązań, które umożliwiają zrzeczenie się praw rodziców do dziecka. Proponuje, ewentualnie, wprowadzenie do szpitali rozwiązania zwanego anonimowym porodem.

Matka urodziłaby dziecko i jeśli chciałaby zostawić je, mogłaby to zrobić. Opuściłaby oddział położniczy, ale jej dane osobowe byłyby przechowywane. Gdyby jej dziecko ukończyło 16 lat i zechciałoby poznać biologiczną matkę, miałoby prawo poznać jej tożsamość.

Według komitetu, idea okien życia narusza prawo dziecka do tożsamości, a to z kolei jest sprzeczne z konwencją o prawach dziecka.

Nie zgadza się z tym Marek Michalak, rzecznik praw dziecka. - Nie możemy likwidować rozwiązania, które może uratować dziecku życie - podkreśla.

I zastanawia się, co stałoby się z dziećmi, gdyby nie zostawiono ich w nietypowych kołyskach wystawionych w oknach.

Krzysztof Jankowski, dyrektor Bydgoskiego Zespołu Placówek Opiekuńczo-Wychowawczych, jest przeciwny zamykaniu takich okien.

- Lepiej, żeby zdesperowana matka zostawiła swoje dziecko w takim miejscu niż porzuciła na śmietniku czy w lesie, gdzie noworodki nie mają większych szans na przeżycie - uważa Jankowski. - Niewykluczone więc, że okno życia to życie maluszkom uratowało.

Matka, która decyduje się na taki krok, nie ponosi odpowiedzialności karnej za to, co zrobi.

- Jej działanie nie jest przestępstwem, nie poszukujemy takiej kobiety - informuje podinsp. Monika Chlebicz, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.

Słychać alarm

Gdy dziecko zostaje położone w oknie życia, po paru sekundach (żeby matka zdążyła odejść) włącza się alarm. Osoby w środku, np. siostry zakonne, go usłyszą.

Zaopiekują się maluchem tylko na chwilę. Dziecko trafi na badania do szpitala. A potem najczęściej do placówki albo rodziny tymczasowej. U niej pozostanie do czasu, aż znajdzie się rodzina adopcyjna.

Co roku szpitale w regionie odnotowują po kilka przypadków, że mama zostawia dziecko zaraz po porodzie.

Przy ul. Orlej we Włocławku ktoś podrzucił do okna życia dziewczynkę. Miała kilka dni. Teraz skończyła pół roczku. I ma się dobrze w nowej rodzinie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska