Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W pracy jest niewyczerpany jak bateria Duracell. Kto? Prezes Bydgoskich Fabryki Mebli

Rozmawiał Bogdan Dondajewski [email protected] tel. 052 326 31 50 Fot. Wojciech Wieszok
Jarosław Ellmann: - Bydgoskie Fabryki Mebli miały i mają bardzo dobre DNA, taki kod, który się nie mutuje.
Jarosław Ellmann: - Bydgoskie Fabryki Mebli miały i mają bardzo dobre DNA, taki kod, który się nie mutuje.
Kobieta przede wszystkim musi inspirować mężczyznę. Jest nawet takie niemieckie powiedzenie, że wszystko co kobiece musi pociągać nas w górę. To dzięki nim mężczyzna musi mieć pasję wzrastania i tworzenia. Wtedy się realizuje - rozmowa z Jarosławem Ellmannem, prezesem spółki Bydgoskie Fabryki Mebli

- Nie ma już Bałostockich, Swarzędzkich, Pilskich czy Jarocińskich Fabryki Mebli. Bydgoskie są za to na rynku już 125 lat.

- Sam się nawet nad tym zastanawiałem. No bo jak to się dzieje, że pewne firmy powstają, osiągają szczyt swoich możliwości i znikają jak komety, a inne trwają wiecznie? Moim zdaniem Bydgoskie Fabryki Mebli miały i mają bardzo dobre DNA, taki kod, który się nie mutuje. Tworzą go ludzie, którzy w firmie pracują z pasją i robią coś więcej niż tylko meble. To oni sprawili, że firma przetrwała dwie wojny światowe, różne kryzysy gospodarcze, zawirowania prywatyzacyjne i inne przeciwności losu. Dlatego do dziś ich szanujemy i zapraszamy na różnego rodzaju uroczystości. Musimy o nich pamiętać, bo to oni pracowali na nasz dzisiejszy sukces.

- Dziś już chyba trudno o takich pracowników. Nie jest tak, że dla większości najważniejsze są teraz zarobki?

- Nie do końca. Każdy człowiek przychodząc do pracy ma swoją motywację. Oczywiście, są wśród nich kwestie finansowe, ale ważniejsza od nich jest chęć realizowania się, bycia dostrzeganym i stawania się wielkim. Właśnie taką możliwość trzeba im dać. Przyda się też odpowiedni klimat do kreatywnej pracy. Wtedy pieniądze są ważne, ale nie naj. Liczyć się za to będą osiągnięcia. Oczywiście, jeśli postępuje się z nimi w stylu nakazowym, to wiele oczekiwać nie można.

- W tym roku firma obchodzi jubileusz 125-lecia. Jak będą wyglądać obchody?

- Wielotorowo. Przede wszystkim pokusiliśmy się o monografię firmy, w której zamieściliśmy jej historię i wspomnienia pracowników. Zorganizowaliśmy też uroczyste śniadanie u Sowy dla naszych byłych pracowników, a dla obecnych piknik w Myślęcinku. We wrześniu natomiast organizujemy imprezę dla naszych dostawców i odbiorców.

- A skąd pomysł na festiwal, który pod szyldem Bydgoska Fabryka Muzyki organizujecie w sierpniu na Starym Rynku?On też wchodzi w skład jubileuszowych obchodów.

- Kiedyś mieliśmy zakłady nawet w samym centrum miasta i logo fabryki było widoczne. Dziś jednak pracujemy na obrzeżach miasta i większość mieszkańców zastanawia się, czy Bydgoskie Fabryki Mebli wciąż jeszcze istnieją. Uznaliśmy, że wszyscy pracujemy w pewnym środowisku, któremu warto o sobie przypomnieć. Niech mieszkańcy Bydgoszczy wiedzą, że mają taką firmę w swoim mieście, która daje więcej niż tylko meble - to również mecenat kultury. Od blisko dziesięciu lat sponsorujemy na przykład Bydgoski Festiwal Operowy. Mam nadzieję, że Bydgoski Festiwal Muzyki okaże się tak samo interesującym wydarzeniem.

- Impreza będzie cykliczna?

- Mam taką nadzieję. Nie wiem tylko, czy z Bydgoskimi Fabrykami Mebli. Może włączą się w nią inne przedsiębiorstwa, które postanowią robić dla mieszkańców Bydgoszczy coś tak fajnego. Nie traktujemy tego jako reklamę. Po prostu ma być przyjemnie.

- Co najbardziej ceni pan u pracowników?

- To że zachowują się jak termostat, a nie jak termometr, który służy tylko do mierzenia temperatury. Termostat, ma bowiem zadaną wartość i sam reaguje na sytuację. Cenię więc ludzi aktywnych, innowacyjnych, kreatywnych, a nie takich, którzy przychodzą do mnie ze skargą, że jest im za gorąco.

- A co najbardziej pana u nich denerwuje?

- Kiedy przychodzą do mnie z problemem jak do Mc Donalda w nadziei, że szybko zaspokoję ich głód. Jeśli tak się dzieje, to jako organizacja popełniliśmy błąd.

- Jak najchętniej spędza pan wolny czas?

- Zdecydowanie w ruchu. Nawet po pracy jestem niewyczerpany i żywotny jak bateria Duracell. W grę wchodzi rower, bieganie, rolki, łyżwy, pływanie, narty, no i góry - moja największa pasja.

- Jakieś ulubione miejsca?

-Zdecydowanie Tatry i Alpy.

-A Himalaje?

- Trochę za daleko. Nie miałbym na nie tyle czasu.

 

- Gdzie chciałby pan pojechać najbardziej?

- Na Grenlandię. Marzy mi się kolacja z Eskimosami, nocleg w iglo i poranne polowanie na foki. Innym marzeniem jest Amazonka.

- Które cechy u kobiety ceni pan najbardziej?

- Kobieta przede wszystkim musi inspirować mężczyznę. Jest nawet takie niemieckie powiedzenie, że wszystko co kobiece musi pociągać nas w górę. To dzięki nim mężczyzna musi mieć pasję wzrastania i tworzenia. Wtedy się realizuje.

- A gdyby oczy miały wybierać?

- One nie mają znaczenia. Można przecież kochać będąc ślepcem.

 

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska