"Narodowy przewoźnik" - to brzmi dumnie. Jednak LOT w grudniu rezygnuje z obsługi trasy Bydgoszcz - Warszawa stawiając nasze jedyne lotnisko w kiepskiej sytuacji. Tymczasem red. Paweł Rydzyński w portalu "Rynek infrastruktury" sugeruje, by marszałek Piotr Całbecki w ogóle zrezygnował z poszukiwania innego przewoźnika. Dlaczego? Bo - pisze Rydzyński - "rocznie kosztuje to kujawsko-pomorskiego podatnika 4,7 mln zł". Te pieniądze powinien marszałek zainwestować w poprawę połączeń kolejowych.
Nie wiem, ile zarabia red. Rydzyński, choć na pewno ta suma w porównaniu z poborami dziennikarza rzeczywiście wydaje się gigantyczna. Jest tylko kilka zasadniczych wątpliwości.
Po pierwsze - bydgoskie lotnisko jest jedyne w 2-milionowym województwie. Mamy XXI wiek i w najbliższych dekadzie liczba pasażerów może wzrosnąć dwukrotnie. W dobie globalizacji skazywanie mieszkańców regionu na śmierdzące i spóźniające się koleje byłoby głupotą. No, chyba że red. Rydzyński załatwi nam Pendolino.
Przeczytaj: Koniec lotów z Warszawy do Bydgoszczy? "Połączenie nie będzie likwidowane. Może zmienić się operator"
Po drugie - Rydzyński pisze, że pociąg z Warszawy do Bydgoszczy jedzie 3 godziny. Zgodnie z rozkładem może tak. W rzeczywistości bywa to i 4 lub więcej godzin za duże pieniądze.
Po trzecie - autor radzi marszałkowi Całbeckiemu, by zainwestował w... dojazd do lotnisk w Poznaniu i Gdańsku! Ależ po co - nie lepiej to od razu zainwestować w dojazd do Warszawy, na przykład Wisłą, jak to drzewiej bywało?
Po czwarte wreszcie - jeśli red. Rydzyński tak martwi się o kujawsko-pomorskich podatników, niech nie zapomina o podatnikach z całego kraju. Otóż w grudniu 2013 roku były zarząd LOT wnioskował o udzielenie 1,4 miliarda (sic!) zł pomocy państwa. Po targach "narodowy przewoźnik" dostał w tym roku 781 milionów. Problem więc nie tyle w naszym lotnisku, co fatalnym zarządzaniu wiecznie deficytowym LOT-em - "narodowym bankrutem".

Biznes
Zdaje się więc, że nie chodzi o śmieszne 4,7 miliona od marszałka Całbeckiego, a o to, by napędzić klientów lotniskom w Gdańsku i Poznaniu.
Piotr Całbecki obiecuje przetarg na nowego przewoźnika. I słusznie. Jest bowiem zbyt wiele osób i instytucji, którym bydgoski port lotniczy stoi ością w gardle. A od podróży samolotami i tak nie ma ucieczki.
Czytaj e-wydanie »