https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W samo południe: Obama i Putin podnoszą cenę polskiego chleba

Lucyna Talaśka-Klich
Lucyna Talaśka-Klich, autorka dzisiejszego komentarza "W samo południe".
Lucyna Talaśka-Klich, autorka dzisiejszego komentarza "W samo południe". Archiwum GP
Dramat Syryjczyków już się światu znudził. Skutki powstania przeciw rządom Asada coraz częściej przeliczane są na dolary i baryłki ropy. Na dalszy plan schodzą nawet dyskusje, czy reżim Asada użył gazów bojowych, czy dowody są wiarygodne.

Bo teraz świat wychodzący z kryzysu chce wiedzieć, jaką cenę za to zapłaci. "Żart" premiera Tuska o tym, że Polska już z niego wyszła, lepiej od razu między bajki włożyć, bo sytuacja jest zbyt poważna.
A warianty są co najmniej dwa.

Jeśli Kongres USA zdecyduje o ataku na Syrię, prawie pewne jest to, że ceny ropy jeszcze wzrosną. Jeszcze, bo czarne złoto już drożeje.

Spekulanci od dawna obserwują sytuację na Bliskim Wschodzie. Co prawda Syria ropy ma niewiele, ale sąsiednie państwa (np. Irak) mogą dyktować warunki. Od kilku miesięcy na giełdach wzrasta liczba kontraktów długoterminowych na dostawy ropy.

Czytaj też: Atak syryjskich (?) hakerów na stronę bydgoskich wędkarzy

Amerykańska interwencja zbrojna może podnieść cenę nawet do 125-130 dolarów za baryłkę. Jeśli potrwa dłużej, utrudni produkcję ropy innym państwom Bliskiego Wschodu, to cena może poszybować do 150 dolarów za baryłkę! I w taki oto sposób nieszczęście Syryjczyków nakarmi zachłannych spekulantów.

Drugi wariant jest taki - Amerykanie rezygnują z interwencji, albo odwlekają podjęcie decyzji z powodu choćby propozycji Władimira Putina w sprawie nadzoru nad syryjską bronią chemiczną. Abstrahując od tego, jaki to będzie miało wpływ na losy Syryjczyków, ropa i tak pozostanie droga. Po pierwsze dlatego, że konflikt na Bliskich Wschodzie nie zostanie rozwiązany i światowe giełdy będą wyczekiwać na rozwój wypadków. Po drugie - jak słusznie zauważyła Urszula Cieślak z BMReflex - do 110 dolarów za baryłkę ropa podrożała nie tylko z powodu sytuacji w Syrii. Już wcześniej rosło zapotrzebowanie na paliwo, bo świat powolutku zaczął odkopywać się z kryzysu gospodarczego. Jeśli ceny będą zbyt szybko rosły, to zakopie się po raz kolejny.

Tak czy inaczej decyzje Obamy, Kongresu USA i Putina odbiją się na cenie polskiego chleba. Bo droższa ropa, to wyższe koszty transportu, produkcji. I choćby polski premier odtrąbił nawet zakończenie kryzysu światowego, lepiej nie będzie.

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 7

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

w
wip

Rosja zajmuje pierwsze miejsce w wydobyciu ropy naftowej, ale nie oznacza to automatycznie, że jest liderem w eksporcie tego surowca, bo jest nim Arabia Saudyjska.
 

Na kraje kartelu OPEC, któremu przewodniczy Arabia Saudyjska będąca pod kuratelą USA, przypada ponad 50 % udziału w handlu tym surowcem.
Poziom cen ustalany przez ten kartel, uznawany jest za najwłaściwszy również przez czołowe koncerny naftowe świata zachodniego, i w tym sensie cele strategiczne tych bardzo przecież wpływowych koncernów, nie zawsze jawnie deklarowane, ale faktyczne, są zgodne z celami strategicznymi OPEC.

 

 

P
Pamela
W dniu 11.09.2013 o 01:39, SANDIEGO napisał:

       Największym spekulantem na rynku surowców energetycznych jest Rosja. Kolejne administracje w Białym Domu dają się wciągać w "wojny" na Bliskim Wschodzie, które są wywoływane z ukrycia przez Rosjan. Kto najpierw zarabia na sprzedaży broni do krajów ogarniętych różnego rodzaju konfliktami zbrojnymi? Rosja. Te zbrojne konflikty powodują wzrost cen ropy. Kto następnie sprzedaje ropę naftową i gaz ziemny po wyższej cenie? Rosja. Pragnę przypomnieć, że Rosja zajmuje I miejsce na świecie w wydobyciu ropy naftowej. "Panowie" na Kremlu wiedzą dobrze co robią. Rosja jako kraj zarabia podwójnie, na sprzedaży broni i surowców energetycznych. A kto cierpi najbardziej? Zwykły zjadacz chleba, który musi za niego więcej zapłacić. 

     Sandiego tu nie chodzi o kraje sprzedające ropę naftową za dolary, tylko o kupujące ją. Wyższa cena ropy umożliwia większy dodruk tej waluty, a idąca za tym jej dewaluacja powoduje, że koszty tego ponoszą jej zewnętrzni posiadacze. USA udało się opodatkować świat nie wprost, ale za pośrednictwem inflacji.

 

Temat jest niewątpliwie bardziej złożony, ale tak go można przedstawić w uproszczeniu.

B
Bandura
W dniu 13.09.2013 o 04:42, SANDIEGO napisał:

      Ale żeś się bracie rozpędził ze swoją demagogią. Rozumiem ...

 

Niestety, nie zrozumiałeś przekazu tego tekstu.

S
SANDIEGO
W dniu 12.09.2013 o 23:54, Bandura napisał:

Czyżby? Ropa naftowa sprzedawana na światowych giełdach jest za dolary USA, więc wyższa cena wymusza zwiększony zakup tej waluty, czyli płacenie przez resztę świata większego haraczu temu pasożytującemu pośrednikowi.  Podejmowane próby odejścia od tej waluty w handlu ropą naftową, stały się przyczyną jawnej zbrojnej agresji USA na Irak, Libię czy ukrywanej na Syrię, Iran. Potęga dolara oparta jest ,od początku lat siedemdziesiątych minionego wieku, na ropie naftowej. Ropa naftowa decyduje o znaczeniu dolara jako waluty światowej, od czasu ogłoszenia przez rząd USA braku pokrycia dolara w złocie. Dolar to tylko papier (dużo makulatury) za pomocą którego USA opodatkowała resztę "wolnego" świata.

 

      

      Ale żeś się bracie rozpędził ze swoją demagogią. Rozumiem, że można jakiegoś kraju z różnych powodów nienawidzić, ale postaraj się chociaż trochę o szczyptę obiektywizmu. Te wszystkie kraje, które sprzedają ropę naftową za dolary nie oddają tych dolarów Amerykanom. To są ich pieniądze zdobyte w legalny sposób. Te dolary trafiają później w ręce Amerykanów, jako zapłata za broń, czołgi, samoloty, sprzęt elektroniczny, ale to już jest inna historia. Potęga dolara jest oparta według Ciebie na ropie naftowej i dolar to tylko papier. W takim razie na czym oparta jest potęga euro, funta brytyjskiego, japońskiego jena itd. Według mnie to też tylko papiery nie mające pokrycia w złocie. O polskich złotówkach to nawet nie będę wspominał. Następnym razem pisz pomału i wyraźnie, bo trudno Ciebie w tej złości zrozumieć.

B
Bandura
W dniu 11.09.2013 o 01:39, SANDIEGO napisał:

       Największym spekulantem na rynku surowców energetycznych jest Rosja...

 

Czyżby? Ropa naftowa sprzedawana na światowych giełdach jest za dolary USA, więc wyższa cena wymusza zwiększony zakup tej waluty, czyli płacenie przez resztę świata większego haraczu temu pasożytującemu pośrednikowi.  Podejmowane próby odejścia od tej waluty w handlu ropą naftową, stały się przyczyną jawnej zbrojnej agresji USA na Irak, Libię czy ukrywanej na Syrię, Iran. Potęga dolara oparta jest ,od początku lat siedemdziesiątych minionego wieku, na ropie naftowej. Ropa naftowa decyduje o znaczeniu dolara jako waluty światowej, od czasu ogłoszenia przez rząd USA braku pokrycia dolara w złocie. Dolar to tylko papier (dużo makulatury) za pomocą którego USA opodatkowała resztę "wolnego" świata.

S
SANDIEGO

       Największym spekulantem na rynku surowców energetycznych jest Rosja. Kolejne administracje w Białym Domu dają się wciągać w "wojny" na Bliskim Wschodzie, które są wywoływane z ukrycia przez Rosjan. Kto najpierw zarabia na sprzedaży broni do krajów ogarniętych różnego rodzaju konfliktami zbrojnymi? Rosja. Te zbrojne konflikty powodują wzrost cen ropy. Kto następnie sprzedaje ropę naftową i gaz ziemny po wyższej cenie? Rosja. Pragnę przypomnieć, że Rosja zajmuje I miejsce na świecie w wydobyciu ropy naftowej. "Panowie" na Kremlu wiedzą dobrze co robią. Rosja jako kraj zarabia podwójnie, na sprzedaży broni i surowców energetycznych. A kto cierpi najbardziej? Zwykły zjadacz chleba, który musi za niego więcej zapłacić. 

m
m.

Cenę polskiego chleba podnosi Tusk z Rostowskim - tylko 49% ceny paliwa to koszt związany z zakupem i transportem surowca - 51% to podatki i akcyzy.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska