Choćby dlatego, że na zawody zjedzie kilkanaście tysięcy kibiców z Polski, Danii, Szwecji, Czech, Wielkiej Brytanii, a może i dalekiej Australii.
Przeczytaj także:Ostatnie przygotowania do Grand Prix w Bydgoszczy [zdjęcia]
Turnieje Grand Prix mają w Bydgoszczy piękną historię. Pierwszy odbył się w 1998 roku i przez kolejnych trzynaście lat ta impreza na stałe wpisała się w kalendarz sportowych wydarzeń miasta i regionu. Kiedy Leszek Tillinger, były prezes Polonii i wieloletni organizator turniejów, wspominał pierwsze lata przy organizacji GP (zapraszamy do lektury sobotniego wydania "Pomorskiej") mówił : - W tamtych czasach mieliśmy najpiękniejszy obiekt w całym cyklu.
Lata minęły, a obiekt przy Sportowej powodem do dumy już dawno nie jest. Dostawiane trybuny, malowanie ławek, czy nawet nowe nagłośnienie, nie zmienią tej smutnej rzeczywistości. Przez lata, kiedy Bydgoszcz szczyciła się organizacją turniejów indywidualnych mistrzostw świata, w Polsce wyrosło kilka pięknych żużlowych aren, z toruńską Motoareną na czele. W Bydgoszczy toczyła się dyskusja i na dyskusjach na razie się skończyło.
Zgadzam się z prezydentem Rafałem Bruskim, że są w Bydgoszczy większe potrzeby (nowe ulice, parkingi, baseny), a na wydanie kilkudziesięciu milionów złotych teraz miasta nie stać. Ale też trzymam go za słowo, dane w kampanii wyborczej kibicom, że zrobi wszystko, by plany modernizacji Polonii wreszcie się ziściły. Tak, by stadion przy Sportowej przestał być w końcu wyrzutem sumienia kolejnych władz miasta.
Za rok turnieju Grand Prix w Bydgoszczy może już nie być, a to - chyba się nie pomylę - jedyna impreza sportowa w mieście, na której wciąż można nieźle zarobić.
Czytaj e-wydanie »