- Pasją do piłki nożnej zaraził mnie tata. Od lat razem oglądamy wszystkie ważniejsze imprezy. Mama, która nie podziela naszych zainteresowań, denerwuje się, bo przez kilka tygodni trudno jej choćby na chwilę przejąć władzę nad pilotem - śmieje się dwudziestoletnia Michalina Skibińska z Torunia.
W domu Skibińskich już teraz zaczyna się więc kampania na rzecz zakupu drugiego telewizora. - Może tym razem mama da się przekonać, że tak będzie lepiej dla nas wszystkich - mówi dziewczyna.
Emocje biorą górę
Tegoroczne mistrzostwa będą rozgrywane między 11 czerwca a 11 lipca w Republice Południowej Afryki. - Kawał drogi i spory wydatek, na który nie mógłbym sobie pozwolić. Ale na pewno będę oglądał wszystkie transmisje - zapowiada student Piotr Różański.
Chłopak nie musi się martwić o jakość obrazu, bo przy okazji ostatnich Igrzysk Olimpijskich jego ojciec, miłośnik sportu, rozwiązał kłopot. - Zaskoczył nas wtedy - przyznaje chłopak. - Kilka dni przed imprezą pojechał po jakieś drobne zakupy do galerii handlowej. Wrócił z wypasioną 42-calową plazmą. Mama nie była zadowolona, bo wydał niemal wszystkie ich oszczędności.
Tłumaczył, że to była niepowtarzalna okazja.
Na taki poryw emocji i tym razem liczą sprzedawcy i producenci odbiorników. Wioletta Batóg, rzeczniczka sieci Media Markt przyznaje, że przy okazji dużych imprez sportowych o europejskim lub światowym zasięgu sprzedaje się nawet dwa razy więcej telewizorów niż zwykle. - Już teraz klienci częściej pytają o specjalną ofertę, ale prawdziwego boomu spodziewamy się na kilka dni przed imprezą - wyjaśnia Batóg.
Wszystkie ręce na pokład
Największą popularnością cieszą się telewizory plazmowe i LCD o przekątnej ekranu 37 cali i większe, z opcją Full HD i MPG-4. Coraz częściej pytamy też o odbiorniki 3D. - Mimo że w trójwymiarze można na razie obejrzeć niewiele - przyznaje Batóg.
W związku ze zbliżającymi się mistrzostwami więcej pracy mają nie tylko sprzedawcy, ale też zatrudnieni przy produkcji odbiorników.
W największej fabryce telewizorów w Ostaszewie pod Toruniem załoga pracowała w dwie ostatnie soboty. Podobnie będzie w tym tygodniu. - Nie wykluczamy też nadgodzin - mówi Witalis Korecki, dyrektor generalny ds. personalnych i administracyjnych w Sharpie.
Korecki zapowiada, że "mundialowy" szczyt produkcyjny w zakładzie potrwa do połowy czerwca. W lipcu załoga Sharpa złapie oddech - przepracowane w maju soboty zaowocują trzema dodatkowymi dniami urlopu.
Czytaj też: Powiat rypiński. Szukasz pracy? Sharp szuka stu pracowników
Czytaj też: Sharp. Złodzieje wymierzyli sobie karę
