Co prawda, minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska „wynegocjowała” z ministerstwem zdrowia powrót drożdżówek do szkolnych sklepików, ale na razie uczniowie muszą obejść się smakiem. Dlaczego? Bo na razie to tylko zapowiedź zmian.
- Czekamy na konkretne zapisy - mówi Eugeniusz Sobieraj, dyrektor Zespołu Szkół nr 8 w Bydgoszczy. - O obietnicy pani minister dowiedzieliśmy się z mediów, a to za mało. Nadal obowiązuje nas dotychczasowe rozporządzenie. Osobiście nie mam nic przeciwko drożdżówkom, ale takie są przepisy.
O słodkim, drożdżowym pieczywie nie ma też mowy w Zespole Szkół nr 10 w Toruniu. Działają tu dwa sklepiki: jeden w X LO, drugi w Gimnazjum nr 11. W żadnym z nich nie można kupić „normalnych” drożdżówek. W sklepiku X LO są, ale bez cukru. - Posiadają one specjalny certyfikat poświadczający dostosowanie ich składu do obowiązujących norm - wyjaśnia Andrzej Drozdowski, dyrektor szkoły. - Certyfikat ten jest wywieszony w sklepiku. Podejrzewam, że gdy tylko pojawi się możliwość sprzedaży „normalnych” drożdżówek, prowadzący sklepiki natychmiast je wprowadzą.
Na takie pozwolenie czekają też w LO im. Konopnickiej we Włocławku. - Wcześniej sprzedawaliśmy takie pieczywo - wyjaśnia Sylwia Parada, właścicielka sklepiku w tej szkole. - I nadal będziemy, jeżeli tylko będzie możliwość i zainteresowanie ze strony młodzieży szkolnej. Teraz największą popularnością cieszą się jogurty i gotowe kanapki. Licealiści pytają też o soki jednodniowe.
Kiedy przepisy rozporządzenia zostaną zmienione, nie wiadomo. - Zebraliśmy uwagi od dyrektorów szkół i przekazaliśmy je ministerstwu zdrowia - mówi Justyna Sadlak z biura prasowego MEN. - W najbliższym czasie planowane jest spotkanie na ten temat.
Tymczasem uczniowie są wciąż wierni chipsom i innym niezdrowym przekąskom. - Teraz przynoszą jeszcze większe paczki chipsów niż kiedyś. Może trochę na przekór? - zastanawia się Eugeniusz Sobieraj.
- Uczniowie przynoszą ze sobą chipsy, batony, w które zaopatrują się przed lekcjami - mówi też Adam Przybylak, dyrektor Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 5 w Grudziądzu. - Wcześniej biegali na dużej przerwie do okolicznych marketów. Teraz dla ich bezpieczeństwa zamknęliśmy szkołę i nie mogą swobodnie wychodzić na przerwach.