Festyn w Wąwelnie miał nie tylko kulinarną, ale także i historyczną nutę, bo ze swoimi stoiskami pojawili się archeolodzy. Wszystko za sprawą córki sołtysa, która jest archeologiem, więc nie zawiodła ani ona, ani jej znajomi. Można się więc było dowiedzieć szczegółów o naszych praprzodkach i posmakować krajeńskich potraw.
Na ostatni guzik
- Staraliśmy się, żeby wszystko było zapięte na ostatni guzik - mówi Zbigniew Struwe, jeden z najaktywniejszych sołtysów na Krajnie. - Staraliśmy się, aby goście dobrze się bawili. Chcieliśmy zaprezentować Wąwelno z jak najlepszej strony. Organizatorzy zadbali o atrakcje - był więc pokaz tresury koni, a także występ "Halinianek" z Lipna.
- Poznaliśmy panie z zespołu na pikniku napoleońskim w Ostromecku i zaprosiliśmy do nas - mówi Władysław Szyling, prezes "Naszej Krajny". - Przez dwa dni w Wąwelnie staraliśmy się zapewnić wiele atrakcji.
Gospodarze - Wąwelno, mieli do pomocy panie z KGW ze Skoraczewa. Pojawiły się też koła ze Śmiłowa w gminie Więcbork i Zboża w gminie Sępólno.
Nie zabrakło Bernarda Orłowskiego, kierownik biura Gminnego Związku Kółek i Organizacji Rolniczych, a także przewodniczących gminnych rad KGW - Danuty Bernasiewicz z Więcborka i Teresy Bettin z Sośna.
Gar jedzie do Zboża
Gliniany gar za najsmaczniejszą zupę pojechał do Zboża. KGW wybierali uczestnicy weekendowego pikniku, wrzucając kartki z nazwą koła, które ich zdaniem przygotowało tę potrawę najsmaczniej.
- Przygotowanie ze strony pań z KGW było na najwyższym poziomie - podkreśla Szyling.
A kolejny piknik i świetna zabawa w Wąwelnie, wsi, która lipowym miodem pachnie, za rok.
Wiadomości z Sępólna Krajeńskiego
Czytaj e-wydanie »