https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W sporcie szybowcowym Polacy byli mistrzami świata. Chińczycy byli ich uczniami

Piotr Strachanowski [email protected]
2 grudnia 1955 r. marszałek armii chińskiej Peng Te-Huei (siedzi pośrodku) przyjął polskich szybowników i instruktorów oraz rządowych oficjeli (Jerzy Derkowski siedzi trzeci od lewej, a Zdzisław Przyjemski stoi powyżej, w drugim rzędzie pierwszy od lewej)
2 grudnia 1955 r. marszałek armii chińskiej Peng Te-Huei (siedzi pośrodku) przyjął polskich szybowników i instruktorów oraz rządowych oficjeli (Jerzy Derkowski siedzi trzeci od lewej, a Zdzisław Przyjemski stoi powyżej, w drugim rzędzie pierwszy od lewej) zbiory autora
12 czerwca 1955 r. na lotnisku Ju-Lin koło Czan Tiakou (180 km na północ od Pekinu) otwarto Instruktorską Szkołę Szybowcową w Chińskiej Republice Ludowej.
Pamiątkowe tableau. Zdzisław Przyjemski - pierwszy od lewej w drugim rzędzie, poniżej grupa chińskich szybowników
Pamiątkowe tableau. Zdzisław Przyjemski - pierwszy od lewej w drugim rzędzie, poniżej grupa chińskich szybowników zbiory autora

Pamiątkowe tableau. Zdzisław Przyjemski - pierwszy od lewej w drugim rzędzie, poniżej grupa chińskich szybowników
(fot. zbiory autora)

Wielkie zasługi przy jej tworzeniu mieli piloci i szybownicy Aeroklubu Kujawskiego, inowrocławianie Jerzy Derkowski (teraz mieszka w Gdańsku) i Zdzisław Przyjemski. Dziś pan Zdzisław zbliża się do swych 87. urodzin, ale zdrowie zachował w miarę krzepkie i wydarzenia sprzed niespełna 60 laty pamięta doskonale.

Dla braci-Chińczyków

W sporcie szybowcowym Polacy byli mistrzami świata, a Chińczycy uczniami. To nasi piloci uczyli ich podniebnych akrobacji
W sporcie szybowcowym Polacy byli mistrzami świata, a Chińczycy uczniami. To nasi piloci uczyli ich podniebnych akrobacji zbiory autora

W sporcie szybowcowym Polacy byli mistrzami świata, a Chińczycy uczniami. To nasi piloci uczyli ich podniebnych akrobacji
(fot. zbiory autora)

- Wtedy nasze narody żyły w jednym obozie i na Chińczyków patrzono z sympatią - mówi z energią w głosie Zdzisław Przyjemski. - Wielki, niezwykły kraj wspaniałych ludzi! Były różne rządowe umowy o współpracy i pomocy międzypaństwowej i jedna z nich dotyczyła właśnie szybownictwa, które tam do tego czasu praktycznie nie istniało. Mieliśmy uczyć Chińczyków jego podstaw, budowy szybowców, stawialiśmy hale konstrukcyjne i warsztaty remontowe. Inowrocław był wtedy potęgą szybowcową, dlatego między innymi pilotów z Aeroklubu Kujawskiego wybrano do tego dzieła… Jechaliśmy tam z wielkimi obawami, czy podołamy. Zadanie szalenie trudne, ale Chińczycy nadzwyczaj chętnie się uczyli, ci młodzi chłopcy, których wyselekcjonowano z tysięcy chętnych, mieli wrodzony talent, potem już sami mogli szkolić szybowników - wspomina Zdzisław Przyjemski.

Do Chin pojechało 16 osób, w tym pięciu instruktorów. Zdzisław Przyjemski był autorytetem w tej grupie. Absolwent z II lokatą słynnej Centralnej Szkoły Instruktorów Szybownictwa w Aleksandrowicach, doskonały szybownik i pilot, już wtedy rekordzista Polski w lotach szybowcowych. Jeszcze w 1953 r. Międzynarodowa Federacja Lotnicza (FAI) z siedzibą w Paryżu przyznała mu nobilitujące wyróżnienie - diamentową odznakę szybowcową, którą otrzymał jako czwarty Polak i piętnasty pilot na świecie!

W późniejszych latach odznaczeń i wyróżnień na jego koncie przybywało: Krzyż Kawalerski OOP, tytuł Mistrza Sportu i… cała szuflada innych medali, odznak i pamiątkowych dyplomów. Gdy kończył misję szkoleniową w Chinach, tamtejszy rząd w podzięce przyznał mu cenny wówczas medal "Przyjaźni". Na uroczystym bankiecie w gronie oficjeli sam premier Czou En-Lai ścisnął mu dłoń!

A trafił tu z Wilna…

Z Kujawami Zdzisław Przyjemski związał się zaraz po wojnie, choć wiele w tym szczęśliwego przypadku. Pochodził z podwileńskich Skakun, gdzie rodzice mieli 45-hektarowe gospodarstwo. Wiosną 1945 r. dostał wraz z matką Elżbietą nakaz natychmiastowego opuszczenia Wilna. Wyruszyli do Polski i trafili do Inowrocławia. Z tym miastem związali swe losy. Tutaj ukończył naukę w Liceum Jana Kasprowicza, potem - żeby mieć konkretny fach w ręku - zdał… drugą maturę w "Chemiku" w Mątwach.

Na Kujawach założył rodzinę, uprawiał szybownictwo na wysokim poziomie, bił rekordy w przelotach, później pracował na lotnisku jako instruktor i szef wyszkolenia. W latach 70. uzyskał intratny kontrakt i latał jako agropilot nad rolniczymi terenami Egiptu i Sudanu, a na koniec przez 16 lat - do czasu przejścia na emeryturę w 1987 r. - znów powrócił do Aeroklubu Kujawskiego i był jego kierownikiem...

Czytaj e-wydanie »
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska