Co, jak co, lecz ostatnie mecze z udziałem Chojniczanki są gwarantem solidnego widowiska. Tylko nie zawsze kończą się dla zespołu hapy endem.
Mecz w Wągrowcu nie zaczął się dla gości dobrze. W 10 min. chojniczanie stracili gola. Kolejny raz, po rzucie rożnym, ktoś zgubił krycie i bydgoszczanin Jakub Poznański strzałem głową dał Nielbie prowadzenie.
Przeczytaj też: Aleksandar Atanacković: Ze mnie trochę taki złośliwiec
Co z tego, że w tym momencie drużyna z Chojnic posiadala inicjatywę, częściej gościła pod bramką gospodarzy. Brakowało zawodnikom zdecydowania i precyzji. Ale w 33 min. kolejna akcja w wykonaniu podopiecznych Kapicy zaowocowała bramką. Marcin Trojanowski zachował się przytomnie w polu karnym i pokonał Wosickiego. Przyjezdni wciąż napierali, ale osiągnęli tylko jeden efekt - po kolejnym faulu drugą żółtą a potem czerwoną kartkę zobaczył piłkarz Nielby -Ignasiński.
Po przerwie goście osiągnęli przygniatającą przewage, ale do zmiany wyniku doprowadzili miejscowi piłkarze. Najpierw Szczepaniak pokonał Kołbę a 180 sek później do własnej bramki wpakował futbolówkę Mikołajczyk. Chojniczanka jednak goniła wynik i po dwóch wizytach w polu karnym Nielby -Grzegorza Jakosza doprowadziła do wyrównania.
Dramat w końcówce
Finisz w wykonaniu Nielby był niespotykany. Chojniczanka napierała, a rywale wyszli z kontrą. Wolkiewicz ze stoickim spokojem strzelił czwartego gola. Gdy drużyna Kapicy postawiła znów wszystko na jedną kartę i ruszyła zdecydowanie do przodu, kolejna kontra zakończyła się piątym golem. Michał Kołba mając piłkę w rękach, przewrócił się, a Rojewski bezwzględnie to wykorzystał.
- Nie mogę biczować za ten mecz swoich zawodników. Nie zabrakło im znów determinacji. Walczyli, choć nie ustrzegli się błędów - skomentował Grzegorz Kapica, szkoleniowiec Chojniczanki.