https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wąbrzeźno. Pracownicy MOPS-u rozwiązują problemy podopiecznych

(ALEX)
Ewa Markowska, kierownik MOPS-u
Ewa Markowska, kierownik MOPS-u Alicja Kalinowska
Rozmowa z Ewą Markowską, kierownikiem Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Wąbrzeźnie

- Co jest najpoważniejszym problemem mieszkańców naszego miasta?

- Przede wszystkim bezrobocie. Brak pracy powoduje marginalizację. Bezrobotni sięgają po alkohol. Zaczynają łamać prawo. A wtedy sytuacja naszego podopiecznego staje się bardzo skomplikowana. Wypłata zasiłku nie zawsze rozwiązuje wszystkie problemy.

- Ilu podopiecznych znajduje się pod waszą opieką?

- Około 1.500. Ale to tylko statystka. Pamiętać trzeba, że za każdą z takich liczb kryje się człowiek z problemami. Coraz więcej osób przychodzi nie tylko po zasiłki, ale także po żywność. Na początku roku z wydawanego przez nas jedzenia korzystać zaczęło o ponad stu mieszkańców więcej.

- Jak wygląda sytuacja bezdomnych w naszym mieście?

- To jeden z poważniejszych problemów, z którym będziemy musieli zmierzyć się w najbliższej przyszłości. Szacujemy, że ponad 20 osób z Wąbrzeźna pozbawionych jest dachu nad głową. W ciągu ostatnich dwóch lat do normalnego życia wróciły tylko dwie takie osoby. Pozostali to ludzie z bardzo skomplikowaną sytuacją.

- Czy jest jakiś sposób, aby pomóc tym ludziom?

Mamy lokal komunalny, w którym mieszka dziewięciu mężczyzn. Każdy z nich realizuje własny program wychodzenia z bezdomności. Tam uczą się normalnego życia

- Czy nie czas pomyśleć o budowie noclegowni z prawdziwego zdarzenia? Po to, aby prowadzić tam pracę z bezdomnymi.

- Szukaliśmy odpowiedniego budynku, ale w mieście takiego nie ma. A bez niego, nie możemy się starać o zewnętrzne wsparcie finansowe w utworzeniu takiej placówki. Dobrze, że mamy chociaż to mieszkanie.

- Czy podejmiecie jakieś nowe przedsięwzięcia w tym roku?

- Dzięki pieniądzom z Regionalnego Ośrodka Pomocy Społecznej chcemy m.in. zatrudnić asystentów rodziny, którzy będą wspierali naszych podopiecznych.

Komentarze 5

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

J
Jan
Taaaak pracownicy MOPS-u rozwiązują problemy swoich podopiecznych dając im zasiłki i jedzenie a podopieczni pracują na czarno zarabiając często więcej niż pracujący uczciwie albo przepijają wszystko jak leci. To się nazywa sprawiedliwość.
Zadam tylko jedno jedyne pytanie: czy ci pracownicy Mops-u byli kiedykolwiek na wywiadzie środowiskowm dotyczącym tych swoich podopiecznych ( ich ustawa mówi o tym wyraźnie). Odpowiem Wam Drodzy Czytelnicy : NIE. Bo im się ciężko z miejsca ruszyć. Wystarczyłoby zrobić wywiad wśród sąsiadów a nie byłoby trzy lub czteropokoleniowej armii "podopiecznych".
Ludzie, którzy naprawdę potrzebują pomocy jej nie dostają albo dostają jakieś ochłapy bo muszą się podzielić z mentami naszego społeczeństwa.
A teraz najlepsze: znajomy kiedyś nie wytrzymał i zadzwonił do MOPS-u z informacją, że taki "podopieczny" pracuje, powiedział nawet gdzie pracuje. I co? Zupełnie nic - jak w tej reklamie! A "podopieczny" lotem błyskawicy dowiedział się o "donosie".
G
Gość
Taaaak pracownicy MOPS-u rozwiązują problemy swoich podopiecznych dając im zasiłki i jedzenie a podopieczni pracują na czarno zarabiając często więcej niż pracujący uczciwie albo przepijają wszystko jak leci. To się nazywa sprawiedliwość.
Zadam tylko jedno jedyne pytanie: czy ci pracownicy Mops-u byli kiedykolwiek na wywiadzie środowiskowm dotyczącym tych swoich podopiecznych ( ich ustawa mówi o tym wyraźnie). Odpowiem Wam Drodzy Czytelnicy : NIE. Bo im się ciężko z miejsca ruszyć. Wystarczyłoby zrobić wywiad wśród sąsiadów a nie byłoby trzy lub czteropokoleniowej armii "podopiecznych".
Ludzie, którzy naprawdę potrzebują pomocy jej nie dostają albo dostają jakieś ochłapy bo muszą się podzielić z mentami naszego społeczeństwa.
A teraz najlepsze: znajomy kiedyś nie wytrzymał i zadzwonił do MOPS-u z informacją, że taki "podopieczny" pracuje, powiedział nawet gdzie pracuje. I co? Zupełnie nic - jak w tej reklamie! A "podopieczny" lotem błyskawicy dowiedział się o "donosie".
g
gostek
Słyszeliście,że podobno dzisiaj wojewodzina wygasiła mandat radnego Edwardowi W.
k
kkk
Zgadza się, że nasz Mops nie pomaga tam gdzie powinien. Co z tego, że ludzie pijący nie dostaną do rąk pieniędzy tylko wybierają za to zywność w sklepie jak i tak sprzedaja ją potem za pół ceny.A i kasa do ręki jest wypłacana nie tam gdzie powinna.
J
Janek
Taaaak pracownicy MOPS-u rozwiązują problemy swoich podopiecznych dając im zasiłki i jedzenie a podopieczni pracują na czarno zarabiając często więcej niż pracujący uczciwie albo przepijają wszystko jak leci. To się nazywa sprawiedliwość.
Zadam tylko jedno jedyne pytanie: czy ci pracownicy Mops-u byli kiedykolwiek na wywiadzie środowiskowm dotyczącym tych swoich podopiecznych ( ich ustawa mówi o tym wyraźnie). Odpowiem Wam Drodzy Czytelnicy : NIE. Bo im się ciężko z miejsca ruszyć. Wystarczyłoby zrobić wywiad wśród sąsiadów a nie byłoby trzy lub czteropokoleniowej armii "podopiecznych".
Ludzie, którzy naprawdę potrzebują pomocy jej nie dostają albo dostają jakieś ochłapy bo muszą się podzielić z mentami naszego społeczeństwa.
A teraz najlepsze: znajomy kiedyś nie wytrzymał i zadzwonił do MOPS-u z informacją, że taki "podopieczny" pracuje, powiedział nawet gdzie pracuje. I co? Zupełnie nic - jak w tej reklamie! A "podopieczny" lotem błyskawicy dowiedział się o "donosie".
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska