- Mamy trzy tysiące gniazdek, do których dociera sygnał telewizyjny - z dumą mówi Gizela Pijar, dyrektorka Wąbrzeskiego Domu Kultury.
Ta liczba zobowiązuje. Do tego, żeby widzom serwować świeże i istotne dla nich informacje. Zrobione z pomysłem i ciekawie "opakowane".
Właśnie w taki sposób materiały dla Miejskiej Telewizji Kablowej miała przygotowywać firma Marton. WDK zdecydował się na tego producenta w lutym. Bo miało być taniej.
Jak informuje Gizela Pijar, Marton zażyczył sobie 2,8 tysiąca złotych za 8 godzin świeżych wiadomości w miesiącu.
Poza tym premierowe informacje miały pojawiać się dwa razy w tygodniu. Wcześniej widzowie otrzymywali je tylko raz.
Powodów było kilka
Choć zapewnienia Martona brzmiały bajkowo, Gizela Pijar w nie uwierzyła.
- Nie miałam powodu, żeby nie wierzyć. Przecież rozmawiałam z poważną firmą - twierdzi szefowa WDK. Szybko się jednak okazało, że producent nie daje rady. Dlatego WDK zerwał umowę.
Powodów było kilka. - Sześć godzin przed każdą emisją miałam otrzymywać płytę z materiałami. Do przejrzenia. Tak się nie działo - twierdzi Gizela Pijar. - Poza tym Marton nie dostarczał premierowych programów dwa razy w tygodniu. Często zdarzały się powtórki.
Na tym jednak nie koniec. Reporterzy nie zawsze mieli pojawiać się w miejscach, w których działo się coś ważnego z punktu widzenia mieszkańców.
I co dalej?
Mariusz Trąbczyński, szef Martona nie chciał odnosić się do tych zarzutów.
- Umowę rozwiązaliśmy za porozumieniem stron, bo oczekiwania WDK okazały się inne, niż myśleliśmy - twierdzi przedsiębiorca. W "robieniu" telewizji współpracował on z dwiema osobami, które wcześniej przygotowywały materiały dla MTK.
- Praca z Martonem była trudna - mówi Iwona Ciesielska- Dąbrowska, reporterka.
Po rozwodzie z producentem odpowiedzialność za telewizję znowu przejął WDK.
Całą robotę wykonują teraz dwie osoby: Iwona Ciesielska-Dąbrowska i Dawid Wiecki. Publicystyka jest zlecana zewnętrznym producentom.
Tak ma być jednak tylko tymczasowo. Gizela Pijar prowadzi bowiem rozmowy z firmami, które zajmują się "robieniem" telewizji.
Na efekty musimy jeszcze zaczekać. Pewne jest jednak, że cokolwiek się stanie, kablówka nie przestanie działać.
Czytaj e-wydanie »