Mecz w Wągrowcu mógł podobać się dość licznie zgromadzonej na stadionie publiczności, bowiem do ostatniego gwizdka sędziego trzymał w sporym napięciu.
- Czeka nas mecz nie mniej ważny i nie mniej trudny niż z Olimpią. Do tej pory rywale grali bardzo ofensywnie, ale tracili wiele goli. Teraz poprawili grę w obronie i już tylu bramek nie tracą - mówił przed meczem Adam Topolski, trener Zawiszy. I rzeczywiście, młody zespół gospodarzy grał dziś bardzo ambitnie. Jednak to bardziej doświadczeni bydgoszczanie mieli więcej atutów, by zwyciężyć. Choć mieli tez przy tym wiele szczęścia, bowiem dwukrotnie wybijali piłkę z linii bramkowej po niepewnych interwencjach Andrzeja Witana.
Na prowadzenie zawiszanie wyszli w 33. minucie, kiedy to Benjamin Imeh został powalony przez jednego z miejscowych obrońców, a sędzia wskazał na wapno. Zdaniem miejscowych Nigeryjski napastnik w momencie faulu był na spalonym, więc gra powinna zostać przerwana wcześniej. Sędzia był jednak nieugięty, nakazując wyegzekwowanie rzutu karnego, co skutecznie uczynił Wojciech Okińczyc.
3 minuty później było już 2:0 na Zawiszy po kolejnym niecodziennym trafieniu "Okiego". Jeden z najlepszych strzelców drugoligowych rozgrywek po rzucie rożnym zdecydował się na oddanie strzału. Piłkę ręką zagrał Krzysztof Gryszczyński i został ukarany czerwoną kartką. Sędziowie po konsultacji uznali jednak, że piłka wcześniej znalazła się w bramce. Następnie też anulowali karę dla gracza Nielby.
W dalszej części meczu oba zespoły miały szansie na strzelenie bramki. Sztuka ta powiodła się w doliczonym czasie gry drugiej połowy Adrianowi Pietrowskemu.
Nielba Wągrowiec - Zawisza Bydgoszcz 1:2 (0:2)
ZAWISZA: Witan - Warczachowski, Dąbrowski, Jankowski, Stefańczyk - Wójcicki, Maziarz, Klofik (73. Szczepan), Kot (56. Bojas, 90+3 Tabaczyński) - Okińczyc, Imeh (75. Kanik).
Nielba Wągrowiec - Zawisza Bydgoszcz - zapis relacji na żywo >> tutaj <<