Runda wiosenna w wykonaniu zawodników Zawiszy jest fatalna. Po dobrym początku i trzech zwycięstwach rozpoczął się niewytłumaczalny zjazd w dół. Potem w czterech meczach był trzy porażki z kulminacją w postaci klęski 0:4 z Błękitnymi Stargard. Te fatalne wyniki spowodowały, że nadzieje na awans bezpośredni do Betclic 2. Ligi trzeba było odłożyć na kolejny sezon.
Następnie chwilowa poprawa i dwa zwycięstwa. Jednak w niedzielne popołudnie deja vu i przegrana 0:3 z Flotą Świnoujście. Oczekiwania przed tym ostatnim meczem były ogromne, bo rywale potracili punkty i zawiszanie mogli zmniejszyć straty do drugich Błękitnych do jednego punktu. Przypomnijmy, że druga lokata premiowana jest dwustopniowymi barażami o awans.
Niebiesko-czarni po raz kolejny zawiedli. Strata trzech goli praktycznie w identyczny sposób była porażająca. Goście wyprowadzili trzy kontry i strzelili trzy gole. Zawiszanie niby częściej byli przy piłce, ale niewiele z tego wynikało. Nie potrafili poważniej zagrozić bramce rywala.
Kibice, którzy podczas poprzednich słabych meczów dopingowali zespół tym razem mieli dość. Już przy stanie 0:1 w nieparlamentarnych słowach wypowiadali się o ich postawie. Po kolejnych straconych bramkach pojawiło się złośliwe: "Ole!" po każdym dotknięciu piłki. Po ostatnim gwizdku doszło do słownych utarczek między piłkarzami a częścią kibiców.
W gronie włodarzy bydgoskiego klubu załamanie było bardzo duże. Nikt oficjalnie nie chciał komentować tego co wydarzyło się na boisku. Najczęściej pojawiły się słowa: dlaczego? znowu?
Rozmowy z piłkarzami i trenerami też niczego by nie wniosły, bo emocje były bardzo nabrzmiałe.
Fakty są takie, że Zawisza spadł na siódme miejsce w tabeli, ale do drugich Błękitnych dalej traci cztery punkty i ma gorszy bilans meczów bezpośrednich. Do zakończenia sezonu pozostało sześć kolejek i wszystko pewnie może się jeszcze zdarzyć. Warunki są przynajmniej dwa: pierwszy - rywale muszą dalej tracić punkty i drugi - bydgoszczanie muszą zdecydowanie poprawić grę w każdym elemencie!
Dodajmy, że Zawisza na swoim boisku doznał tyle samo porażek co na wyjazdach, po cztery. Powtarzamy od dawna jak mantrę: chcesz awansować musisz zrobić twierdzę z własnego boiska. Niestety, wiosną ta twierdza rozsypała się jak domek z kart...
