https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Walczył trzy i pół roku. Inowrocławianin wrócił do mleczarni

Dariusz Nawrocki
Czuję się, jakbym był w miejscu odosobnienia - wyznaje Hieronim Stachel.
Czuję się, jakbym był w miejscu odosobnienia - wyznaje Hieronim Stachel. Dariusz Nawrocki
- Dopiąłem swego - wyznaje Hieronim Stachel, szef „Solidarności”

O konflikcie Hieronima Stachela z Jarosławem Marciniakiem, prezesem Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej „Cuiavia” w Inowrocławiu, szeroko rozpisywaliśmy się w latach 2011-2013. Były protesty, demonstracje, procesy sądowe. W końcu Hieronim Stachel został zwolniony z „Cuiavii”. Sąd Okręgowy oddalił powództwo Hieronima Stachela o przywrócenie go do pracy, prezes triumfował. - Sprawa została definitywnie zakończona. Dziś już żyjemy zupełnie innymi tematami. Ta sprawa już dla nas nie istnieje - komentował.

Stachel jednak nie poddał się. Sprawa otarła się aż o Sąd Najwyższy. Tam zapadło korzystne dla niego postanowienie. Sąd Okręgowy musiał ponownie zająć się sprawą i tym razem przywrócił związkowca do pracy.

>> Najświeższe informacje z regionu, zdjęcia, wideo tylko na www.pomorska.pl <<

- Wróciłem po walce trwającej trzy i pół roku. Na pewno nie byłem mile widziany przez prezesa. No ale wróciłem. Dopiąłem swego. Czuję z tego powodu wielką satysfakcję - wyznaje.

Na teren głównego zakładu, jak twierdzi, nie ma wstępu. - Zostałem zakwaterowany na bazie samochodowej. Zrobiono mi tu dwa pomieszczenia. Nie ma tam nikogo, jestem sam. Wolałbym być w zakładzie, razem z załogą. Tutaj czuję się, jakbym był w miejscu odosobnienia - zdradza.

Znów pracuje jako elektryk. - Dostałem teraz robotę. W pomieszczeniach, które zajmuję, mam zrobić instalację elektryczną. Mam wrażenie, że wymyślono to tylko po to, żebym miał zajęcie - komentuje.

Jest w zarządzie regionu bydgoskiego „Solidarności” oraz w ogólnopolskim zarządzie sekcji mleczarstwa tego związku. Ciągle też jest szefem „Solidarności” w „Cuiavii”, ale po tym całym zamieszaniu w mleczarni niewielu związkowców się ostało. Ich liczba ze 145 spadła do zaledwie 20.

Hieronim Stachel ciągle walczy. - Wyrok mnie usatysfakcjonował. Teraz domagam się tego, żeby ludzie, którzy naruszyli prawo, zostali ukarani - tłumaczy.

Choć czasu na walkę ma znacznie mniej niż jeszcze kilka lat temu. Gdy został zwolniony, założył prywatną firmę. - Tak dobrze prosperowała, że nadal ją prowadzę - podkreśla. W mleczarni jest do godziny 15. Popołudniami i w weekendy realizuje się jako prywatny przedsiębiorca.

Chcieliśmy porozmawiać z prezesem Jarosławem Marciniakiem. Od jego sekretarki usłyszeliśmy, że nie chce komentować tej sprawy.

Info z Polski - najważniejsze informacje ostatnich dni

źródło: vivi24/x-news

Komentarze 7

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

A
Antymarciniak

Trzymaj się Hirek i nie daj się sprowokować bo to taki typ"człowieka",że Ci nie odpuści

 

Pozdrawiam.  

Jeden ze zwolnionych członków związku

G
Gość

a czy żona tego prezesula nie pracuje w Urzędzie Miasta? jakiś deal z Brejzą?

G
Gość
Jo podziwiol, jak byl potrzebujacy i zona jego to wiedzial do kogo przysc. Taki cwany.
G
Gość
A Gapa tak podziwiał prezesa...
Z
Zbyszek

to pokazuje że trzeba walczyć  do samego końca bo prawda zawsze zwycięża pomimo że nieraz długo trzeba o nią walczyć 

z
zainteresowany

Z tego co słyszałem to ok. 200 tys zł. Nie wiem czy rolnicy wiedzę że prezes te pieniądze to wypłacił z ich kasy. czemu go jeszcze trzymają? To jakiś skandal!

C
Czytelnik
Ciekawe ile dostał odszkodowania , ale mu się należy.; Solidarność zawsze zwycięża. Niech rolnicy płacą.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska