Waldemar Kierzkowski po 31 latach pracy w straży pożarnej odchodzi na emeryturę. Przez dziesięć lat był komendantem. Dla wszystkich jest to wielkim zaskoczeniem. Czemu przechodzi na emeryturę? Przecież jest młodym człowiekiem, tyle dobrego zrobił dla straży i tak z dnia na dzień po prostu odchodzi? - Z decyzją przełożonego się nie dyskutuje - mówi Waldemar Kierzkowski. - Praca w straży pożarnej jest służbą i my na stanowiskach kierowniczych musimy się liczyć z różnymi decyzjami przełożonego. Przyjmuje się ją i koniec. Nie zaproponowano mi innego wyjścia, tak więc złożyłem wniosek o przejście na emeryturę. To była decyzja Leszka Suskiego, komendanta głównego państwowej straży pożarnej. Byłem kilkakrotnie na rozmowach u komendanta wojewódzkiego Janusza Halaka, ale decyzja została podtrzymana. Niestety, w tym czasie splotło się kilka nieszczęśliwych zdarzeń i to wszystko nałożyło się na tę decyzję. Komenda główny podtrzymała swoje stanowisko i to już jest przesądzone. W uzasadnieniu napisano, że przekroczyłem uprawnienia.
O odwołaniu komendanta Kierzkowskiego mówi się od września. Więcej wkrótce.
Więcej wiadomości z Tucholi na www.pomorska.pl/tuchola