Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wałęsa. Człowiek Wajdy

Karina Obara [email protected] tel. 56 652 14 49
Lech (Robert Więckiewicz) i Danuta (Agnieszka Grochowska) - za granicą dowiedzą się też z filmu, jak kochaliśmy się w PRL-u.
Lech (Robert Więckiewicz) i Danuta (Agnieszka Grochowska) - za granicą dowiedzą się też z filmu, jak kochaliśmy się w PRL-u. Marcin Makowski
Determinacja i działanie mimo lęku - takiego Wałęsę poznajemy w filmie Andrzeja Wajdy. Ta hollywoodzka narracja tworzy narodowy mit o superbohaterze.

Wałęsa. Człowiek z nadziei" to film oczekiwany, wobec którego pojawiały się pytania już na etapie pisania scenariusza. Czy Wałęsa był agentem Bolkiem? Czy gdyby nie okoliczności, w jakich się znalazł, stałby się przywódcą i ikoną Polski walczącej o wolność? Kim jest Lech i dlaczego zaszedł tak wysoko? Scenarzysta i znany pisarz Janusz Głowacki poradził sobie z mitem Wałęsy po hollywoodzku. Stworzył bohatera z krwi i kości. Elektryk po zawodówce, żonaty, ośmioro dzieci, tracący pracę w wyniku politycznego zaangażowania, prosty człowiek, ale bez kompleksów, który mimo lęku codziennie dźwiga się i znajduje siłę, aby zmierzyć się z systemem, w jakim żyje.

Czytaj: "Wałęsa. Człowiek z nadziei" już w kinach! Zobacz opinie włocławskich nauczycieli [wideo]

Zanim jednak staje się kimś, kto porywa innych, najpierw musi przekonać sam siebie, że walczy w słusznej sprawie. Pomaga mu w tym odwaga, która - paradoksalnie - właśnie z lęku się bierze, z lęku przed niezrozumieniem, dlaczego Polską rządzą sprzeczności. Ludzie chcą pracować, ale w stoczni wyłączają prąd. Chcą dbać o swoje rodziny, jednak życie w PRL-u wiąże się z podpisaniem paktu z władzą, aby mieć pieniądze na węgiel, dla żyjącej w nędzy rodziny. W filmie scena, gdy do takiego czynu dopuszcza się kolega ze stoczni - wydaje się przełomowa, aby lepiej zrozumieć Polskę: złamaną, zaszczutą i nędzną.

Trzeba przyznać, że Wajda bardzo dobrze oddał w filmie klimat tamtych czasów: puste półki, zeszyty z epoki, torebki na cukier, ceraty na stołach i gary z najlichszego metalu, a do tego szarość na ulicach i brak nadziei, że to kiedyś się zmieni. Innej rzeczywistości nie znał polski robotnik, a ta wprowadzała go w letarg - zarobić, przeżyć do pierwszego i nie myśleć za dużo. Wałęsa z tej konwencji się wyrywa. On wie, że aby się nie zasiedzieć, trzeba działać. To właśnie mówi Orianie Fallaci, która robi z nim wywiad (ta rozmowa jest osią filmu) podsumowując jego życie i dążenie do przywództwa. Bo kimże by był sam dla siebie, gdyby nie podjął się tego, co obiecał? Kim byłby, gdyby nie podniósł rękawicy rzuconej przez los, a raczej Boga, bo przecież jest człowiekiem głęboko wierzącym, który wie, co ludzie chcą nie tylko usłyszeć, ale sami powiedzieć i mówi im to. Po co? Bo ktoś musi to zrobić. A Wałęsa jest człowiekiem odpowiedzialnym. Nie ucieka przed trudnościami, bo jako Polak wierzący jest pewny, że musi reagować, skoro Bóg zesłał mu to, co go spotyka.

Obraz Wałęsy w filmie Wajdy jest więc obrazem przywódcy, który nie tyle sam wpada na to, że trzeba działać, ile pchany jest wiatrem historii i kobiet, które miały na niego wpływ. Płacz żony Danuty, gdy znów wylewają go z pracy (- I z czego będziemy żyć?), zwolnienie Anny Walentynowicz ze stoczni jako motor do organizacji strajku i zdecydowana postawa Hen- ryki Krzywonos, która wpada w tłum strajkujących zadowolonych, że dostaną wywalczone 2 tys. zł podwyżki i krzyczy: "Chcecie nas sprzedać?! Całe miasto stoi!" Wtedy Wałęsa zdaje sobie sprawę, że wiatr historii znów zawiał w niespodziewaną dla niego stronę. Bo oto już miał w ręku zwycięstwo, a znów trzeba było walczyć dalej - o większą sprawę, o miasto, a później o cały kraj. I nie chciał, ale musiał. W takich smaczkach językowych Wałęsy, grający go Robert Więckiewicz jest niesamowicie wiarygodny.

Więckiewicz zresztą oddał charakter Wałęsy tak, że można go pomylić z oryginałem. Kto wie, czy nie będzie to rola życia tego aktora. Duża w tym zasługa nie tylko jego pracy, ale i scenariusza, bo przecież Janusz Głowacki potraktował postać przywódcy Solidarności w esencjonalny sposób - okrajając jego wypowiedzi i zachowania do najbardziej charakterystycznych. Na ekranie widzimy człowieka zdecydowanego, wsobnego, ale jednak społecznika, z poczuciem humoru, którego moc pozwala wybaczyć nawet jego megalomanię. Do tego uroczo bezczelnego, co każe przypuszczać, że w czasie, w jakim żył tylko szczęście sprawiło, że nie dostał porządnie po pysku.

W ten sposób reżyser uczynił z cech Wałęsy siłę napędową pokazaną w tak sugestywny sposób, że współczesny widz nietargany tak poniżającą walką o przetrwanie, otrzymuje w darze z kina właśnie tytułową nadzieję. Czyli coś, po co do kina na polskie filmy od dawna już się nie chodzi. To chyba dobrze, nawet jeśli nie dowiadujemy się ostatecznie, co Wałęsa podpisał.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska