„Maseczki pełnią bardzo ważną funkcję. Taką samą funkcję jak kostiumy w filmie kostiumowym. Zwiększają realizm. Realizm potrzebny do wytworzenia klimatu wirusowej apokalipsy. Dzięki psychozie strachu ludzie będą bardziej podatni” - to treść jednej z grafik jaką opublikował ks. Kneblewski na Facebooku. Inna ilustracja z ludźmi idącymi na czworakach z podpise:
Gdyby rząd ogłosił, że koronawirus unosi się na wysokości 1 m lub wyżej i dlatego społeczeństwo od jutra musi łazić na czworaka... to wiele osób robiłoby to posłusznie
Linki do materiałów wideo o książce „Fałszywa pandemia”, o powołaniu komisji śledczej w Niemczech w sprawie wirusa - to tylko przykłady z ostatnich dni. Ksiądz neguje oficjalną narrację w sprawie koronawirusa już od dłuższego czasu.
Może to Cię też zainteresuje
- Szwecja. Lekarze ostrzegają świat: nie idźcie naszą drogą!
- Koronawirus Chełmno - wszystkie siostry zdrowe. Ale wciąż mamy chorych
- Włoski lekarz ostrzega: System opieki zdrowotnej może runąć!
- Watykan odniósł się do odwołania ks. Kneblewskiego [wideo]
- Marsz poparcia dla ks. Romana Kneblewskiego w Bydgoszczy
- Ks. Roman Kneblewski: Módlcie się o światło dla biskupa
Wolność słowa, a opinie które są sprzeczne z wiedzą medyczną
23 lipca prezes Naczelnej Rady Lekarskiej (NRL) Andrzej Matyja zwrócił się do abp. Stanisława Gądeckiego przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski z „prośbą o reakcję na nieprawdziwie i wysoce szkodliwe dla zdrowia publicznego wypowiedzi ks. Romana Kneblewskiego, który w różnych publikacjach internetowych neguje fakt występowania epidemii oraz potrzebę stosowania środków ochrony przed jej szerzeniem”.
W piśmie prezes NRL podkreślił, że „sprzeczne z aktualną wiedzą medyczną i danymi statystycznymi gromadzonymi przez instytucje publiczne na całym świecie wypowiedzi księdza podważają wysiłki tysięcy polskich lekarzy starających się zapewnić naszym rodakom bezpieczeństwo zdrowotne w czasach pandemii. Publiczne wypowiedzi negujące fakt występowania pandemii oraz potrzebę stosowania środków i procedur ochrony narażają na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia nie tylko te osoby, które zaufają takiemu irracjonalnemu przekazowi i przestaną stosować się do wprowadzanych zasad bezpieczeństwa, ale też narażają innych, z którymi osoby te będą miały kontakt. Szerzenie takich niebezpiecznych poglądów może doprowadzić do tragicznych skutków”.
Prezes NRL wyraził też nadzieję, że w tak istotnej dla życia i zdrowia Polek i Polaków sprawie, Kościół będzie w sposób jednoznaczny i zdecydowany wspierał działania wszystkich pracowników systemu ochrony zdrowia i przeciwstawiał się szerzeniu nieprawdziwych i wysoce szkodliwych tez związanych z sytuacją epidemiczną w kraju i na świecie.
Nie otrzymaliśmy oficjalnego komentarza z Konferencji Episkopatu Polski ani Diecezji Bydgoskiej, ale przypomnijmy, że wszelkie rozporządzenia kościelne od początku pandemii uwzględniają obostrzenia sanitarno-epidemiologiczne. W kościołach nie obowiązują już limity. Wierni jednak nadal muszą zasłaniać tam usta i nos.
Oswoiliśmy się z koronawirusem, a to może być groźne
Coraz częściej zachowujemy się tak jakby koronawirusa i obostrzeń już nie było. Dlaczego tak postępujemy? - Przyzwyczajenie i zobojętnienie - to dwa ważne słowa, które mogą rzutować na nasze podejście - wyjaśnia dr Adam Musielewicz, socjolog z UKW w Bydgoszczy. - Obywatel uważa, że było i się skończyło, przeżyliśmy i wcale się źle nie czuliśmy. Teraz inaczej już do tego podchodzimy. Jeżeli drugi raz mamy robić to samo, to musimy to robić inaczej. Do tego nakładają się sytuacje wakacyjno-rekreacyjne. Ludzie nie są psychicznie przygotowani do tego, by przechodzić to drugi raz. A może być to groźne.
„Mieć pełną pokorę i przygotowywać się na najgorsze”
Ministerstwo zdrowia od początku zaznacza, że zagrożenie jest realne. Minister Łukasz Szumowski pytany przez Onet, czy jesienią może być znacznie gorzej niż obecnie, powiedział, że „tak i wszyscy są tu niestety zgodni”. ”Pierwsza fala jest już za nami, ale wirus nie znika. Tak stanie się dopiero, kiedy będziemy mieli szczepionkę i leki. A teraz patrzymy na dobowe wzrosty i spadki liczby zachorowań”. I dalej: “Boimy się jednej rzeczy - koincydencji grypy, paragryp i COVID-19 dlatego, że wszystkie te choroby mają bardzo podobne objawy. Największym wyzwaniem będzie oddzielenie osób z koronawirusem SARS-CoV-2 od tych z grypą i taki sposób zarządzania całym systemem, żeby pacjenci wzajemnie się nie zarażali”.
Wideo: X-news/TVN
